Beznadzieja... Kompletna beznadzieja... Jestem załamana... Nie chcę mi się nic, kompletnie nic. Wiecie co robię? Słucham piosenki „Zagubiony książę” i uważam, że ta piosenka wprost pasuje do mojego położenia. Czuję się jak ten książę. Płaczę... Łzy same ciekną mi po policzkach. Nie ma nikogo, komu zależy na tym, żeby wyrwać mnie z tego bagna. Przyjaciele, Ci, których tak kocham, którym pomagam, nie interesują się moją niemą prośbą o pomoc. O ratunek... Słowo „kocham” dla mnie od zawsze, ważne tylko od rodziny, tak bardzo proszone od... Niego. Uratowałby mnie. Tylko... On sam wrzucił mnie do tego oceanu, któremu brakuje dna... Nie, nie powiedział, że mnie nie kocha. Nie powiedział nic, co mnie mogłoby naprowadzić na jakikolwiek ślad. Czemu więc, tak mi źle? Ponieważ On wie... Wie, że go kocham. Pragnęłam całym sercem ukrywać swoją miłość, nie chciałam niszczyć naszej przyjaźni. Mogłam znieść nieodwzajemnioną miłość. Naprawdę mogłam! Dlaczego więc, nie pozwolono mi? Wytłumaczcie mi czemu muszę znosić straconą przyjaźń. TO JEST STO RAZY GORSZE!!! <beczy> Nie wiem co robić. Mojej przyjaciółce padł net, druga nie odpisuje, nie mam komu tego wszystkiego opowiedzieć. Jestem sama, całkowicie sama z wielkim bólem, jaki czuję. Doskonale zdaję sobie sprawę, że piszę bez ładu, ale jestem załamana. Teraz może wyjaśnię dokładniej czemu mi tak źle.
Siedziałam sobie przy komputerze czekając na kogoś z klasy, kto mógłby mi dać lekcje. I nagle przyszła do mnie wiadomość od... Ci co przeczytali notkę 12 wiedzą. To wyślę Wam fragment naszej rozmowy:
I teraz nie wiem. Naprawdę nie wiem co robić. Nie mam zielonego pojęcia co on chciał uzyskać, o co mu chodziło. Wiem, że jestem załamana. Nie pożegnał się nawet ze mną. Mam kręćka i mi źle... Idę już. Nie będę przynudzać.
Przeczytajcie poprzednią notkę, o ile chcecie.