wtorek, 24 stycznia 2012

Życie wraca do normy? Poniekąd

     Sądzę, że pierwsze, co zrobić powinnam, to gorąco przeprosić za nieinformowanie i nieodpowiadanie. Musiałam uporządkować swoje myśli... uczucia. Przepraszam.
http://img829.imageshack.us/img829/1391/obrazekdonotki.png
     Ostatnio doszłam do wniosku, że ludzie potrzebni do normalnego funkcjonowania zaczęli rozwalać mi życie. Nie licząc Gu, reszta po prostu zburzyła spokój, o który modlę się od dawna. Zniszczyli pozostałości po dniach, które nazywałam szczęśliwymi. Krótko mówiąc: spowodowali mój stan krytyczny.
     Powoli odbudowuję piramidę tak dokładnie przez nich zdemolowaną. Z każdą cegłą mam więcej siły. Odrodziłam się niczym feniks z popiołów. Powstaję, podnoszę się z samego dna rozpaczy. Dni nie przynoszą samego żalu, teraz ciągają za sobą nadzieję. Podają mi ją na tacy, a ja z wdzięcznością uśmiecham się do losu. Świat postanowił dać mi odpocząć, za co niezmiernie mu dziękuję.
     Smutek - oczywiście - nie opuścił mnie. Nadal przykro mi, gdy widzę, bądź przypominam sobie An, która w zupełności mnie olewa, ale zaczynam przyjmować ten fakt do wiadomości i godzić się z nim. W dalszym ciągu źle się czuję, wiedząc, że zepsułam uczucie, jakie łączyło mnie z M, jednak zaczynam rozumieć, że to nie była moja wina. Ciągle tęsknię za B, do czego wreszcie się przyznaję, lecz myślę, iż uda mi się wyleczyć z tej miłości.
     Odzyskuję radość istnienia. Wywalczyłam średnią 4,13 i choć żadne to znowu osiągnięcie cieszę się, że tego dokonałam. Znalazłam osoby, które naprawdę mnie lubią, z którymi wolniutko się zaprzyjaźniam. Wiecie, że boję się mówić o przyjaźni, ponieważ ciągle okazuje się, że mylę się w ocenie ludzi. Widzę za to, że mogę mieć nadzieję, że mam na kogo liczyć. I tym postaciom bardzo dziękuję, bo w chwili obecnej przytrzymują mnie przy życiu, a to, na szczęście, zdecydowanie się poprawia. Szkoda, że musiałam ponieść tyle strat, żeby zobaczyć, że mam wokół siebie dużo bardziej wartościowych ludzi. Trudno, stało się. Oby teraz było lepiej.
     W Sylwestra widziałam B. Mocno wpłynęło to na moją psychikę. Otrząsnę się. Obiecuję. An zmienia się w dziewczynę, której nie chcę znać, w kogoś, kto sili się na oryginalność i co gorsza, strasznie to widać... Nie wiem, co chce osiągnąć. Nie odzywam się, poddałam się już. Ile można walczyć o przyjaźń kogoś, kto zranił tyle razy? Nie warto, chyba. M? Nie rozmawiamy ze sobą od... a bo ja wiem? Cóż, coś się kończy, coś zaczyna, nie? Na razie są ze mną dwie dzieweczki, a dzięki nim odbijam się od dna. No i Gu. Ale Gu jest zawsze. I za to ją kocham.
     To wszystko, dzięki, że jesteście! ♥

piątek, 6 stycznia 2012

Przestań, Życie, przestań..

6.01.12, Łódź       
Drogie Życie,
          Jeżeli pewnego dnia zabraknie mi siły aby walczyć, proszę - wybacz. Przeproszę Cię wówczas za swój wybór, bo choć ona zawsze mnie fascynowała, to jednak Ty jesteś ważniejsze. Cały czas tak uważam i uważać będę. Pomimo iż nieraz dostałam do Ciebie w kość, kocham Cię.
          Wytłumacz mi, dlaczego każesz mi tak udawać? Doskonale wiesz, że ja od dawna już nie żyję. Egzystuję wyprana, niezdolna do uczuć wyższych. Owszem, śmieję się szczersze, płaczę. Czasem się zakochuję. Kocham swoich bliskich. Szukam wrażeń, które w przyszłości nazwę pięknymi wspomnieniami. Tam już Cię nie ma, to nie jesteś Ty, Życie. Myślę, że nie ma sensu trwać w tym kłamstwie, męczy mnie to już. Na razie się nie wycofam. Nie chcę ranić tych, co mnie kochają. Nie mam zamiaru sprawiać im bólu. Nie zasłużyli na to.
Miałam wszystko, dostawałam, czego chciałam. Za każdym razem. Jasne, nie było idealnie. Różnica polegała na tym, że codziennie istniał powód, żeby podnieść się z łóżka, wyjść do ludzi. Tyle myśli, tyle marzeń kłębiło się w mej głowie, tyle planów do zrealizowania. Nie, nie byłam aż tak naiwna by sądzić, że pójdzie gładko, łatwo. Nie, nie martw się, tak głupia nie jestem.
Powiedz, co Ci przyszło do głowy, aby się tak potoczyć? Co sprawiło, że przysłana mnie i jemu została ta Miłość. Ja jej nie chciałam, a on nie potrzebował... skoro bez problemu pozbył się jej z serca... Trochę mu tego zazdroszczę, bo nie potrafię postąpić tak samo. Nadal mam tę Miłość w sobie. Tak... Gdybym mogła ot tak ją wyrzucić... byłoby dużo prościej.
Zimno mi. Życie, skończ już tę zabawę. To mnie nie śmieszy. Przestań, igrasz sobie z moim smutkiem. Wiesz, że ja nie lubię płakać. Nie pozwalasz mi przestać. A może to Miłość? Jestem żałosna, wiem.
          Co planujesz? Ja mam zamiar skończyć z tą maskaradą. Mam już serdecznie dość. Boję się. Pewnie, że się boję. Śmierć jest dosyć przerażającą siłą. Nie wiem, czy to najlepszy pomysł. Nawet od Śmierci Miłość jest silniejsza. Dlatego zapewne zrezygnuję i zacznę udawać, że nic się nie wydarzyło.
Tylko, że to tak strasznie boli.
      Pozdrawiam Cię, Życie.
Ada