Nucąc melodię, zawodzę żałośnie. Spacerując samotnie, obserwuję świat. Próbując życia, krztuszę się. Szukając słów, gubię zmysły. Tuląc poduszkę, łykam łzy. Słuchając hałasu, pragnę ciszy. Próbując walczyć, boleśnie upadam. Nie poddam się. Nie poddam się. Nie poddam się. Rozpaczliwie staram się odnaleźć wyjście z sytuacji bez wyjścia. Łzawym, lecz niemym krzykiem usiłuję zwrócić na siebie uwagę. Paranoja. Ból. Wariactwo. Smutek. Zamieszanie. Za dużo, za wiele jak dla mnie. Tak słaba się czuję. Tak bezsilna. Tak mała. Tak nieistotna. Tak bezbronna. Pomóż mi. Uwolnij mnie, zabierz stąd. Nie pozwól zwariować, nie pozwól skrzywdzić, nie pozwól mi samej się zniszczyć. Nie zostawiaj mnie samej. Bądź, nie wymagam niczego więcej. Potrzebuję Cię. Potrzebuję Twojej obecności. Inaczej nie wytrzymam. Nie dam rady. Po raz pierwszy sobie nie poradzę. Nie jestem ze stali, jestem tylko człowiekiem. Normalną nastoletnią dziewczyną... która już ma dosyć, która powoli traci resztki sił, która może w pewnym momencie zwyczajnie spasować...