Kiedy człowiek już jest święcie przekonany, że wyrósł z wszelkich ckliwości, nagle pojawiasz się Ty. I patrzysz swoimi niebieskimi cudownymi oczami i uśmiechasz się tym przeuroczym uśmiechem i poruszasz się tak, że robi mi się gorąco. Jesteś pełna nieświadomości swojej władzy nade mną. Ty, która zbudziłaś uczucia ze snu. Bardzo twardego snu.
| we are the lovers, if you don’t believe me, then just look into my eyes, 'cause the heart never lies |
Dobrze mi z Tobą. Zabawnie, przyjemnie bezpiecznie. A potem idziemy razem, trzymając się za ręce, mijamy... nieraz zdziwione, czasem zgorszone twarze przechodniów. Nie widzę ich prawie, patrzę na nasze splecione dłonie. I uśmiecham się do Ciebie. Nie sądzę, nie myślę, nie analizuję. Gówno mnie obchodzi, co będzie dalej, co ludzie pomyślą, czy się uda. Podążam za pragnieniem. Chcę być z Tobą. Tu i teraz.
I choć dookoła nie jest dobrze. I choć świat mnie przeraża. I choć boję się przyszłości...
Tu i teraz jestem szczęśliwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz