wtorek, 29 września 2009

Szacunek do mamy

Witajcie kochani. Dziś dam długą i mam nadzieję, ciekawą notkę. A... i MarkusS prosił o dedykacje. Więc proszę. No i serdecznie zapraszam do mojej przyjaciółki na bloga ZMIJAZELA.blog.onet.pl a teraz przechodzę do notki.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>
"Mama"
Każdy wie co to słowo oznacza. Każdy (prawie) z nas wypowiada je codziennie. Jedni z miłością, drudzy z pogardą, inni z przekupstwem ( a. bo kochają mamę, b. bo ich mama wkurzyła, c. bo czegoś od mamy chcą.) Jednak ile z nas wypowiada je z szacunkiem? Mam wrażenie, że niewielu. Czasem i ja nie mówię do mamy tak jak powinnam, ale nigdy, przenigdy nie nazwę mojej mamy "moja stara". Gdyby nawet mieli mi za to dać milion złotych, nie zrobię tego. "Czemu? Za tyle forsy nie powiesz dwóch głupich słów?! Jesteś po******!" Powie większość. Jednak bądźmy z sobą szczerzy. Czy ten kto kocha swoją mamę dla pieniędzy zrobi więcej niż dla niej? Zrobię Wam test. Czy jeśli miałbyś za 100 milionów złotych wpuścić mamę do klatki z głodnymi lwami, zrobiłbyś to? Tylko szczerze. Jeśli wybrałeś tak to posłuchaj. Twoja mama jest w klatce. Ty masz swoje 10 milionów. Teraz musisz patrzeć jak ją te zwierzęta rozrywają, a Ty z zimną krwią sprzedałeś ją. Nie możesz jej pomóc. Wybrałeś. Jeśli jednak wybrałeś nie, to sprawa się zmienia. Po pierwsze masz mamę. Twoja forsa wpadła do klatki. Chwila. Lwy nie jedzą papieru. Zaczyna wiać. Kasa wylatuje przez pręty klatki. Ponad połowa z tego się rozwieje po świecie, ale część łapiecie. I z czym Ci lepiej? A tak poza tym przykładem chciałabym powiedzieć, że jestem najszczęśliwszą córką na świecie, bo nie każdemu trafia się tak wspaniała mama. Wiem. Pewnie każdy z Was mówi, że jego mama jest naaj. Nie dziwi mnie to. Ale nie o to mi chodzi. Pewnie każdy z Was kojarzy słowo "KARA". U mnie ono w sumie nie istnieje. W sumie. Moja mamusia nie każe mnie w taki sposób jak to robi większa część mam na świecie. To znaczy: za karę nie wolno Ci;
- siedzieć przy komputerze,
- oglądać telewizji,
- wyjść na podwórko,
- zjeść słodyczy,
- i tak dalej.
Moja mama raz na tydzień, czasami rzadziej, wpada w furię. To znaczy krzyczy, mówi w taki sposób, że na początku, mimo iż cały czas jej słucham, staram się jak najbardziej udawać, że mnie to nie rusza. Później zaczynam płakać. Potem godzimy się i jest w porządku. Zawsze jest po mojej stronie, pozwala mi prawie na wszystko i czasami to ja muszę pilnować się, żeby z tego nie korzystać, ale to nie jest najważniejszy powód, dla którego kocham ją nadzwyczaj. Powodem tym jest to, że uważam, że moja mama zasłużyła na 1000 razy grzeczniejsze, mądrzejsze, lepsze, ładniejsze dziecko niż jestem nim ja. Powinno ono chodzić jak w zegarku, mieć średnia co najmniej 5,5 i wyglądać jak model. A nie być takie jak ja. Co z tego, że mam wzorowe zachowanie, nie sprawiam problemów wychowawczych ani jej, ani szkole, skoro moja mama musi jednak co te 10 dni na mnie nawrzeszczeć? Co z tego, że mam średnią 5,0 skoro to i tak za mało, żeby mieć nagrodę prymusa? Co z tego, że jestem chrześcijanką [(...)mądrzejsze, lepsze...] skoro od 5 miesięcy nie byłam w kościele (chodź chciałam)? Co z tego, że mówią mi, że jestem ładna, skoro jakoś nic z tego mi nie przyszło? Pytam CO Z TEGO? Nic. Właśnie, jedno, wielkie nic. Na prawdę nie wiem, czemu, gdy mówię mamie, że na nią nie zasłużyłam mówi mi, że plotę bzdury. Cóż... kocha mnie. Ja też ją kocham, gdybym umiała, chciałabym zmienić jej życie tak, aby było lepsze, chociaż wiem, że, żeby tak się stało musiałabym się nie urodzić, a moja mama nie poznać mojego taty... Nie mogę, nie potrafię jej tego wynagrodzić. Chociaż chciałabym być tak grzeczna, tak mądra, tak dobra, tak piękna. Nie umiem. Nie... Przepraszam Cię mamo, że nie jestem taka doskonała. Przepraszam... próbuję, ale nie umiem. Urody nie zmienię, ale resztę na pewno by się dało, ale ja nie potrafię. Jestem na to zbyt słaba. Ech...
Cóż, muszę pogodzić się, że nawet moja mama nie może urodzić ideału. Mam nadzieję, że wszystkie dzieci, które nie szanują swoich rodziców, zostaną porządnie ukarane i zaczną ich w końcu szanować i kochać tak jak na to zasługują. To wszystko na ten temat. 
>>>>>>>>>>>>>>>>>>
"W szkole"
A jaj jupi jej.
Dostałam w tym tygodniu 3 piątki. Dwie z matematyki i jedną z polskiego! Jako jedyna z klasy! Nawet nasza encyklopedia miała 2! La la la la la la la!
Ominął nas sprawdzian z przyrody bo bili u nas harcerze. A na przerwach dużo się dzieje. Co do zabaw, to może nie tak wiele, ale dużo rozmów. To z Angeliką, to z Markiem i szczerze powiedziawszy w tym tygodniu spędziłam z nim więcej czasu niż z moją przyjaciółką. Przedwczoraj np. Po odprowadzeniu Geli spacerowałam z psem koło szkoły, to niby przypadkiem, ale był w tym z pewnością jakiś kruczek. Pragnę zaznaczyć, że chłopcy wychodzili później niż my. Chodzę sobie, chodzę i widzę chłopaków. Idę w ich stronę. Bartek S, Marek, Dominik, Kamil i chyba Michał lub ktoś inny szli całą bandą. Duduś wystraszył się gdy wszyscy na raz 'rzucili' się na niego, by go pogłaskać. Był tak wystraszony, że kazałam im zostawić Dusia w spokoju, a gdy Bartek powiedział do mnie "Dobra to ja idę" (został jako jedyny ze mną, gdy kazałam reszcie iść, ale powiedział to, kiedy byli z 4 metry od nas) Odpowiedziałam mu wkurzona "No ja, k.... też." Ten musiał zrobić z tego aferę, że kurczę Ada zabluźniła. Wiedziałam, że nikt poza Markiem się tym jakoś nie przejmie. Zaś mój przyjaciel się na mnie 'obrazi'. Tak też było. Pomyślałam sobie, że skoro mnie nie lubi, to nie muszę na niego czekać i czym prędzej poszłam w stronę domu. Jednak po chwili gdy żegnał się z kolegami, którzy szli w inną stronę, zwolniłam. Nie do swojego tępa, lecz, że tak powiem do tępa żółwiowego. Za mną, oczywiście rozległo się wołanie "Ada! poczekaj, wiesz, że to były żarty. Proszę, stój!"Cóż... zatrzymałam się. Z resztą wolniej niż szłam, można już było tylko do tyłu. I tak by mnie dogonił. Chyba nawet tego chciałam. Powiedziałam mu coś w stylu "Skoro mnie nie lubisz, to po co mam z Tobą iść?" Zaczął się tłumaczyć, przepraszać i takie tam. Nawet nie zauważyłam kiedy zmieniliśmy temat. Marek zaczął gadać z moim psem. To znaczy pytał go o różne rzeczy, i kazał mu odpowiadać przekręceniem głowy w prawą lub w lewą stronę. Odpowiadał bezbłędnie. No... pomylił się, ale jeden jedyny raz. A gdy mój przyjaciel spytał się go czy spotkają się jutro, Dudek zaczął kręcić w obie strony głową tak jakby mówił "nie wiem", a że miał w pysku ziemię, a my z Markiem przychyliliśmy się do niego wpadł nam piasek do oczu. To znaczy do jednego. Dokładniej lewego. Co było w tym najlepszego? To że Markowi zawsze śpieszy się do domu, a tam stał ze mną na rogu duklanie godzinę i dziewięć minut. Byłam trochę przybita, bo tańce miały być w godzinach, w których są zbiórki harcerzy i mój przyjaciel by z nich nie zrezygnował, ale ten 'spacerek' poprawił mi humor. Wczoraj też nie brakowało mi przeżyć. W tam tym roku szkolnym poznałyśmy kolegę z przedszkola brata Andzi. W tym roku oboje poszli do pierwszej klasy. Czasami przychodzi do nas na górę. Tak było wczoraj. Kiedy czekałyśmy na zajęcia teatralne, razem z Markiem przyszedł do nas. Najzabawniejsze w tym było to, że się do mnie 'przykleił'. Jak mnie złapał to nie chciał pościć. No, ale dobra. Jak mu się wyrwałam, zaczął mnie gonić, a ja zaczęłam wrzeszczeć do Angeliki i Marka, żeby go zabrali. Jakoś im się udało i zniknął mi z oczu. Mój przyjaciel idąc do mnie mówił, żebym uciekała, ale poszłam tylko do okna na holu. Przyszedł do mnie i czymś tam rozmawialiśmy, a potem odeszłam, bo chciałam iść do Andzi. W połowie hola, Marek złapał mnie od tyłu, ale nie tak normalnie za ramiona, żeby mnie zatrzymać. Tylko za talię, jakby chciał mnie przytulic. Nie zatrzymałam się, mając nadzieję, iż moja przyjaciółka, zobaczy nas i powie mi czy nie zemdlałam. Nie udało się. Z tego co mi mówiła, widziała tylko, że byliśmy "podejrzanie blisko". Później próba się odbyła i wszyscy z Markiem na czele śmiali się z mojej fryzury. (Będę diablątkiem i muszę być potargana).
To już wszystko co dzieje się w szkole. Dodam jeszcze, że czytam 32 roz. Przed Świtem.
Pozdrawiam. 


wtorek, 22 września 2009

Na rajdzie

Witajcie kochani, chciałam Wam powiedzieć, że u mnie wiele się dzieje. Wiele! ba! Wiele to mało powiedziane. Sama nie wiem od czego zacząć. Może od początku? Więc tak...
>>>>>>>>>>>>>>>>>>
We wtorek na drugiej lekcji moja przyjaciółka Angelika opowiedziała mi swój sen. Śnił jej się nasz wspólny kolega. Szli sobie razem za rączkę. On ją odprowadzał. Gdy byli już przy domu Gelki* pocałował ją w policzek. Później zamyśliła się nad czymś, a ja pomachałam ręką przed jej twarzą, a ona mi mówi tak: ,,Chyba się zakochałam''. Niby nic, ale pobudziło mnie to do działania. Szybko wyjęłam kartkę i napisałam na niej ,,Angelika się w Tobie zakochała. Adula:*" Spojrzałam na moją przyjaciółkę, a ta kiwnęła tylko głową na znak, że mam wolną rękę. Skoro tak... Po lekcji poprosiłam mojego przyjaciela (Marka) o dostarczenie kartki Bartkowi (bo tak miał na imię chłopak, w którym Andzia była rzekomo zakochana). Moją wiadomość przeznaczoną tylko dla niego widziała cała nasza i równoległa klasa. Przez wszystkie przerwy słychać było jedno tylko pytanie (Angelika to prawda?) i coraz to gorętsze ploty. A to, że chodzą z sobą, a to, że mają się na oku od czwartej klasy, a to jeszcze, że byli z sobą w łóżku... Bartek na ostatniej przerwie zażądał wyjaśnień. Opowiedziałam mu wszystko tak jak było. Niestety teraz to nawet ja już niczego nie rozumiałam. Moja przyjaciółka wygadywała takie rzeczy, że miałam wrażenie, iż rzeczywiście się zakochała. Następnego dnia mój mąż (Angelika) (xD) napisała do Bartosza list. Oczywiście pojawiły się oskarżenia, że miłosny. Było w nim zawarte wyjaśnienie całej sytuacji i przeprosiny. Jednak to nie tak miało się to zakończyć. Nasz kolega zaczął ignorować Angelikę, a ta stała się smutna. 'Plułam sobie w twarz' gdy powiedziała mi, że nic już nie będzie takie same. Na przerwie przed informatyką próbowałam wybłagać u Bartka jego rozmowę z Gelą jednak na próżno. Przez całą informatykę płakałam - bezdźwięcznie, by nikt lecą mi z oczu łzy. Byłam załamana. Nie mogłam wybaczyć sobie, że zliczyłam przyjaźń. On znał ją dłużej niż ja. To on zasługiwał na tą przyjaźń, nie ja - myślałam. Angelika próbowała mnie pocieszać - bez skutków. Na kolejnej przerwie 'mój mąż' powiedział[a] mi, że smutna jest przez kogoś innego. Nie przez to co zrobiłam. Prze chłopaka, który 'pomógł' mi tą plotkę rozpuścić. To właśnie on dodawał od siebie te teksty o łóżku. Była smutna, bo to była już przesada. Gdy ona mi wyjaśniała to, nad nami stanął Bartek i spytał czy zostawię ich samych. Wiedziałam, że muszę, ale nie byłam zbytnio chętna. Po jakiś 5 minutach podeszłam do nich z powrotem. Okazało się, że Angelika nie chcę mówić i pisali sobie na kartkach. Tak jak na Gadu-Gadu (xD). Wszystko sobie wyjaśnili, a potem przyjaźń została prawie nienaruszona. 
 Następnego dnia nasz plotkarz dostał list, na temat tego, że nikogo nie interesuję co jeszcze wymyśli. Poza tym on i jeszcze dwóch naszych kolegów (Marek i taki inny Bartek) zapisali się na tańce. Zgroza. Co jak co, ale tańca towarzyskiego nie wyobrażam sobie w parze, z którymś z nich. Dobra... Pożyjemy, zobaczymy! 
W piątek (wczoraj) był rajd. Normalnie na rajdy nie chodzę, ale jeden raz w ciągu sześciu lat, chyba nic mi nie zrobi. Zresztą... Andzia tak ładnie prosiła. Nawet mi czekoladę kupiła xD. Więc poszłam. Nie było źle. Sądzę nawet, że lepiej bawiłam się ja niż Gela. Czemu? Bo chociaż na samym rajdzie nie działo się nic wartego mojej uwagi, to prze czas tej nieszczęsnej wycieczki zamiast gadać z nią gadałam z Bartkiem W. To było coś niesamowitego! Było tak jakbyśmy nigdy nie przestali się przyjaźnić, w ten sposób co w młodszych klasach. To było miłe. Tęskniłam trochę, za tym "moim" Bartkiem. Poprawka "naszym". Moim i Angeliki. Jednak ona nie była chyba bardzo szczęśliwa z powodu tego powrotu. Ja tam bawiłam się wyśmienicie. Fotki z Rajdu:
http://img7.imageshack.us/img7/3139/58283310.png http://img24.imageshack.us/img24/7240/96226538.png
http://img24.imageshack.us/img24/8460/37494454.png http://img43.imageshack.us/img43/4084/10036675.png
http://img195.imageshack.us/img195/8692/11143084.png http://img23.imageshack.us/img23/5479/59064092.png
http://img35.imageshack.us/img35/8845/14837044.png http://img35.imageshack.us/img35/9707/18879848.png
http://img7.imageshack.us/img7/3899/98851827.png
                           

A tak poza szkołą to czytam 16 rozdział Przed Świtem. A muszę czytać (lektura do szkoły) Szatana z siódmej klasy. Może mi się uda xD. 
Papa:*



* Gelka - Dżelka (Andżelika - skrót Dżelika, Angelika - skrót Gelika.)
Wyjaśnienie: Angelika; jest moją najlepszą przyjaciółką, będę ją nazywać Angelika, Andzia, Gelka, Gela, Zocha, mój mąż, Żmijka, Żelka.
Bartek, w którym Angelika się 'zakochała'; jest naszym dobrym przyjacielem, w szkole mówiąc do Andzi nazywam go często encyklopedia. Tu też będę. Mogę też tak: Bartek S, Stępel.
Marek; nasz przyjaciel. Był moim przyjacielem wcześniej niż jego przyjaciel, ten opisany nad nim, Bartek. Ponoć jest we mnie zakochany. Pisać będę o nim po prostu Marek.
"Taki inny Bartek"; jest moim przyjacielem najdłużej z tych opisanych powyżej. Od klasy trzeciej, gdy zaczął bawić się głownie z chłopakami więzi między mną, Gelą, a nim prawie zniknęły, jednak na szczęście PRAWIE. Nazywać będę go tak: Bartek W, Pindol, Okularnik.
Plotkarz; innymi słowy Andrzej. Chłopak, który dziewczyny zmienia niczym rękawiczki. Jedyną z naszej klasy, która była taka mądra, że z nim nie chodziła, byłam ja. Też jest moim przyjacielem, chodź nie zawsze się tak zachowuje. Plotkarz, Andrzej. 



sobota, 19 września 2009

Miesiąc

Dziś króciutka notka. Chcę Wam tylko powiedzieć, że jestem tu już miesiąc. Fajnie mi tu. Z tej okazji zmieniłam szablon. Jak Wam się podoba? Mnie bardzo. Jutro, mam nadzieję pojawi się coś konkretniejszego. Dostałam już ok. 4-8 ocen, w tym: piątkę z polskiego, czwórkę plus i minus z matematyki i piątkę z angielskiego i z tego najbardziej się cieszę, bo pan powiedział, że jest to jedna z najlepszych prac z całej szkoły! <jupi> Nie mogę w to uwierzyć, bo zrobiłam ją na tak zwane 'odwal się'. Poza tym mój dziesięcioletni przyjaciel może już się ze mną kontaktować i już nawet dwie noce u mnie spał. Mój drugi - prawdopodobnie zakochany we mnie - przyjaciel, powiedział przez przypadek, że mnie nie lubi i jak się na niego 'obraziłam' to całą przerwę za mną chodził i się tłumaczył, że źle zrozumiał moje pytanie - a pytałam o to czy nie lubi ze mną siedzieć (zostaliśmy do tego zmuszeni przez siostrę zakonną) a on zrozumiał: czy nie lubi religii. No i jeszcze odwiedziła ten blog Paul4 i nawet skomentowała go ;). Odnowiłam też trochę działy. Powiększyłam informacje na mój temat, odświeżyłam spis rozdziałów mojego opowiadania, dodałam nową osobę do linków, zrobiłam dział zareklamuj, dodałam szablon do starych szablonów i zmieniłam tytuły postów na blogu. Coś jeszcze? Postanowiłam iż będę robić szablony na Szablonistego, ale sama i kiedy najdzie mnie taka ochota, kiedy powrócę jeszcze nie wiem, jednak z pewnością do tego dojdzie. Mam też już wenę na notkę urodzinową na Maly-Dudus. I podam adres MissAdula na większości moich pozostałych blogów. No... i podam go chyba też na Naszej-Klasie... Chodź tego się troszkę boję. Cóż... Najwyżej będą się ze mnie śmiać, ale nie będę udawać kogoś kim nie jestem! A! Dziś od jakiś...hmm... czterech miesięcy jak nie więcej widziałam Pudla! I to na dodatek dużego! Nawet mam o tym opis "Pudel, Pudel! Jak ja dawno nie widziałam Pudla!" No i jeszcze jestem na 19 rozdziale "Zaćmienia". To już chyba wszystko.

środa, 9 września 2009

Czyżbyś czuł coś do mnie?

Wybaczcie mi nieobecność, ale przyznaję, że nie spodziewałam się, że w szóstej klasie nie będę miała nie tyle czasu co chęci do pisania blogów. Postanowiłam, że z Maly' ego-Dudus' ia nie zrezygnuję, ale zawieszę na czas nieokreślony (być może nawet do wakacji) Szablonisty' ego zawieszę chyba na zawsze, a co najmniej na dłuższy czas, Doda-Oryginal będzie zawieszony raczej na Amen, a w każdym bądź razie jest niedostępny, Disney-City też będzie niedostępny, a na Adoption-Bokser będę jak zwykle - rzadko. To wszystko. Opowiem Wam, co się u mnie dzieję.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

W szkole dużo się dzieję, a i poza nią też mi wrażeń nie brakuję.
W szkole:
Zmienili nam panią od plastyki (bo odeszła na emeryturę) na pana, który w tym roku uczy aż trzech przedmiotów: plastyki, muzyki i informatyki. Cieszy mnie to, bo bardzo go lubię. Od Angielskiego miała być pani, której bardzo nie lubię, a tym czasem jest jakiś pan Marek, który prowadzi ciekawie lekcje. Na chwilę przed końcem lekcji dzieli nas na dwie grupy. I bawimy się w jakąś grę. Np. w pierwszą lekcję bawiliśmy się w wisielca po angielsku. Będę chodzić na zajęcia taneczne prowadzone przez jakiegoś pana z "Jaka to melodia". Już nie mogę się doczekać, chodź mówiąc szczerze, trochę się boję. Przeprowadzali ankietę na temat "Na jakie zajęcia pozalekcyjne chciałbym/łabym chodzić" wybrałam aż osiem. Jak dobrze, że była anonimowa ;). Poza 'lekcyjnymi' sprawami w szkole dzieję się też wiele innych ciekawych rzeczy. Mój kolega, a właściwie przyjaciel poinformował mnie, że nasz wspólny przyjaciel mnie kocha... Nie wiem czy to prawda, ale fajnie wiedzieć xD. Jednak trudno mi powiedzieć co na ten temat myślę. Za tym że to prawda są te fakty:
a.) gdy pani kazała mu osiąść w rzędzie, w którym siedziałam ja, dokładnie ławce przede mną, przywitaliśmy się takim dialogiem:
- Witam w rzędzie pod oknem. 
- Właśnie dlatego tu usiadłem. No dla Ciebie.
- Eee. - To było bardziej do siebie samej niż do niego - Aha, dobra.
- Żartowałem. - To nie było zbyt przekonywujące.
- Hm...
Ten dialog miał miejsce w... Czwartek, a w piątek dla odmiany, był 'zły' i powiedział do mojego kolegi, którego akurat 'dusił', że musi się na kimś po wyzywać, to ja na to, żeby po wyżywał się na mnie - wiedziałam, że mnie nic nie zrobi. Skrzyżowałam ręce na znak tego, że się go nie boję. Nawet nie zauważyłam kiedy, zajęłam się czymś innym, a raczej patrzyłam już na kogoś innego, tymczasem mój przyjaciel był za mną i złapał mnie za szyję gestem przytulenia, po czym odsunął się ode mnie ze słowami "Już się na Tobie wyżyłem." Byłam w głębokim szoku. Poza tym zostałam przewodnicząca klasy, i 'zawisłam' na tablicy ogłoszeń jako sztandarzystka. No i pokłóciłam się z najlepszą przyjaciółką, bo przez to, że moja mama zapomniała, że mam o jedną dłużej lekcje i przez to, że ja zapomniałam wyłączyć telefon przed lekcją, zadzwonił i pani mi go zabrała. No i moja przyjaciółka stwierdziła, że 'piękny' przykład daję jako przewodnicząca i się pokłóciłyśmy. Dziś dostałam od niej SMS tej treści: "Ty piekna ja tak dalej nie moge zgada?" Tłumacząc moim językiem "Kochanie, już nie mogę dłużej się z Tobą kłócić, zgoda?" No to zgoda ;).
W domu:
W poniedziałek (ostatni dzień wakacji) poznałam się z moim kolegą. Wiem, że dziwnie to brzmi, ale chodzi mi o to, że mój kolega, z którym nic mnie nie łączyło poza tym, że znałam go z widzenia, a jego tata był przyjacielem z dzieciństwa mojej mamy, jest teraz moim przyjacielem. Tzn. dla mnie. On chcę być kimś więcej i to mnie trochę przeraża. Niby nic w tym złego, ale on ma dziesięć lat, a ja dwanaście. W sumie mnie to nie przeszkadza i sama mu to mówiłam. Jednak na myśli miałam dwudziesto-ośmiolatkę spotykającą się z dwudziesto-sześciolatkiem. Jest miły, wesoły, na swój sposób ładny, śmieszny, umie mnie rozśmieszyć i z tego co wiem ma powodzenie u dziewczyn ;). Nie tylko w jego wieku ;))). Jednak ja jestem jak to już mu tłumaczyłam nienormalna, bo wyjątkowa. Gdy mnie przytula nie mówię, żeby przestał czy jak to on tego oczekiwał, żeby się odwalił. Cóż... może powinnam, jednak nie potrafię. Czemu? Dlatego, że znam jego rodzinną sytuacje, a właściwie mam podobną. Wiem co czuje, i jest mi przykro, że nie mogę mu pomóc. Przez to nie potrafię, powiedzieć, żeby mnie zostawił. Jest u mnie dzień w dzień. No... już nie. Dlatego, że moja mama nie chciała wczoraj iść do jego taty, bo chciała spędzić, ze mną trochę czasu, i jego tata obraził się na moją mamę i zabronił mu kontaktu ze mną. To jest tak głupie, że aż śmieszne...;/. Cóż... Mówi się trudno. Ciekawe kiedy zatęsknią xD. Co tam jeszcze... Dowiedziałam się, że moja przyjaciółka Karish znalazła sobie w gimnazjum przyjaciółkę, i bardzo mnie to cieszy. I ten... Czytam dziesiąty rozdział "Zaćmienia". <jupi>
To już wszystko.