Na tym blogu miało pojawiać się wszystko, a na razie pojawił się tylko mój pamiętnik, moja 'piękna' grafika, króciutkie opowiadanko, i takie inne cośki. Teraz chciałabym wyrazić moja zdanie na dość znany temat.
Zmierzch.
"Zmierzch" to jak każdy wie, książka pisana przez S. Meyer oraz film reżyserstwa Catherine Hardwicke. Jest to opowieść o dziewczynie, która zakochuje się w wampirze, i z tego powodu przeżywa wiele różnych przygód. Film i książka odniosły wielki sukces. Nie dziwię się.
Przyznam szczerze i bez bicia, że nie oglądałam i nie mam zamiaru oglądać "Zmierzchu", mimo iż książka wydała mi się wyjątkowo ciekawa i całą sagę przeczytałam wok. trzy tygodnie (odejmując dni, w których nie czytałam w ogóle).Był to mój rekord prędkościowy. Naprawdę bardzo mi się podobała. Z początku, jak widziałam zajawki filmu, uważałam, że nigdy, ale to nigdy go nie obejrzę, a książki za nic nie przeczytam. Cóż... W tym postanowieniu trwałam dość długo, bo mniej więcej pół roku. Niestety moja internetowa przyjaciółka, wprost szalała na punkcie tej o to powieści. Jako przyjaciółka starałam się to zrozumieć. W końcu każdy ma inny gust. Miałam dość blogów, które w nazwie miały coś z tą historią wspólnego, a ich jak na złość pomnożyło się. Myślałam, że jest ich jakiś milion. Na każdym, prawie blogu musiał być chociażby jeden dodatek z wizerunkiem Roberta Pattinsona lub Kristen Stewart. "Ludzie czyście poszaleli?!" myślałam, nie mogąc już na te ich "mordy" patrzeć.Bez urazy dla aktorów, ale jak ktoś ma kogoś przesyt, to już nie myśli nad tym co mówi. Najpierw tylko nie lubiłam Zmierzchu, ale z czasem,gdy on wzrastał na popularności, u mnie wzrastała niechęć do niego. Zniechęci narodziła się nienawiść. Nienawiść do czegoś, czego tak naprawdę nie znałam... Teraz jest mi głupio. Nauczyłam się, że ocenianie po okładce jest na serio złe. Skoro przyswoiłam to sobie, to czemu nie oglądałam filmu, zapytacie. Dlatego, że wszyscy (znaczna większość),którzy czytali, a potem oglądali mówią, iż film jest stanowczo za krótki, i nie tak fajny jak książka. To po pierwsze. Po drugie boję się, że inna wersja zburzy historię, stworzoną przez moją własną głowę. Po trzecie bardzo, ale to bardzo nie lubię filmowego Edwarda(czyt. Roberta Pattinsona). Tak, wiem, po tym wyznaniu spotkam się z wieloma nie miłymi komentarzami. Spoko, jakoś to przebrnę. Wybaczcie mi, ale już tak jest, że po prostu go nie lubię. Jedna anty-fanka spośród z 5 milionów fanek chyba mu nie zaszkodzi. Tak, czy inaczej filmu nie oglądałam i z powodu aktorów, nie mam ochoty oglądać, jednak uważam, że książka jest cudowna. Podobała mi się tak bardzo, iż namówiłam przyjaciółkę do przeczytania jej. No i ja przeczytałam już całą sagę, a ona jest o ile się nie mylę przy "Zaćmieniu". Hm... To wszystko na ten temat.
Nie lubię aktorów "Zmierzchu", a najbardziej R.P. ale dla Was się poświęciłam i stworzyłam nagłówek z filmowym Edwardem i Bellą. Oto on:
Kopiujesz napisz!
Cóż... już się z Wami żegnam. Do przeczytania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz