wtorek, 10 listopada 2009

Wojna z Boną, teoria i wniosek

No! Wzięłam się za notkę. =] Ten post będzie wprost cudowny. =]
Czytajcie. =]
"Muszę znaleźć sobie..."  
Dziś na lekcji historii rozmawiając z Markiem na temat Bartka, Kęcika i Wiki, mój przyjaciel najpierw bardzo słodko się do mnie uśmiechał, apotem gdy Dziunia próbowała jakoś uspokoić naszą wspaniałą klasę powiedział mi tak:
- Muszę znaleźć sobie... - i pokazał na dziewczynę na moim dzienniczku.
Najpierw nie zrozumiałam, więc powtórzył. Pokiwałam głową, że skapowałam słowo"dziewczyna". Później gdy Marek zabrał na nasze życzenie Bartka, cały czas myślałam o tym co powiedział. Po lekcji kazałam mojemu, kochanemu pieskowi - Markowi - wykonywać sztuczki, a ten opowiadał mi o programie wykrywającym duchy ;).
No i to chyba wszystko.


Wojna z Boną.
Zapewne niektórzy z Was kojarzą moją zmorę DAGMARĘ. Jeśli nie to zapraszam do poznania jej w notce numer dziesięć.Otóż moja kochana zmorka nazwana jest Królową Boną w skrócie Boną.Takie miłe przezwisko otrzymała, dlatego bo zachowuje się jak jakaś WIELKA KRÓLOWA, tak jakby nie wiedziała i udawała, że inni też niewiedzą, że królowe są tylko DWIE - ja i Angelika (rzecz jasna). Jak wspominałam Bona zakochana jest w moim przyjacielu - Marku. Skąd wiem,to wiem, ważne, że wiem. I od pewnego czasu prowadzę z nią pewną wojnę...
Wojna, wojna, wojna... No nie wiem, czy pojedynek, w którym wygrywam jakieś 254 do 1 można nazwać wojną xD xD xD. No ale czy to moja wina, że moje maślane oczka działają na co poniektóre osoby w tym na chłopaków? Eee... no może i trochę moja xD. Tak czy inaczej nasz bój toczy się o nie małą stawkę.! . :D Tak czy owak walka trwa! Jak już mówiłam wygrywam, no ale cóż się dziwić, skoro mam dużą przewagę, a poza tym gram raczej nieczysto. 
Po pierwsze jak można porównywać moje słodkie, maślane, śliczne, ciepłe oczka z jej wrednymi, i trudnymi do określania (kolor) oczami? Po drugie z Markiem przyjaźnię się znacznie dłużej, bo od klasy pierwszej się kolegujemy, a od klasy czwartej jak już wspomniałam przyjaźnimy. Po trzecie ja jestem (nie)normalna, a ona nie (nie mogę wyjaśnić). Po czwarte mam pomocniczkę [!]- Angelikę, która za nic nie dopuści, żeby byli razem - choć i tak nie będą ;dd. A po piąte - ja nie przegrywam ;pp. Zresztą, żeby mogła wygrać Marek mu... musiałby po... po... poprosić ją o ...chodz...dze...enie, a to się nie zdarzy. Co do mnie to ja wiele nie wymagam. Chcę tylko, tego: Marek + Dagmara = nic. ;). No... Gdybym dostała więcej, to z pewnością bym nie narzekała xD. Pewnie zastanawiacie się jak to się stało, że Bona ma ten jeden punkt... Ano to wszystko przez panią od przyrody. Mój przyjaciel nie miał pary, a musiał mieć, gdyż nie było wystarczająco dużo atlasów by mógł być sam,no i pani kazała mu iść do Dagi. ;/. Ale na szczęście to moja jedyna klęska. A punkty w tej grze JA zdobywam straszliwie łatwo. I pojąć nie mogę czemu tak się dzieje (?). Oczywiście, mi to odpowiada ;).

Teoria.
To,że jestem nieco inna, to doskonale wiecie. Więc uważam, że moja teoria nie powinna Was zdziwić swoją dziwacznością. Wymyśliłam teorię na temat AMORÓW. Tak, tak. Tych bobasów, ze strzałami, które w czasie Walentynek mają pełne rączki roboty. Tzn. nie zupełnie tych. Nie wiem ilu z Was oglądało w kreskówkach takie inne amorki... grube, z brodą i młotkiem zamiast strzały. Moje są oczywiście nieco inne. Mają ten sam wygląd co te z strzałami, ale zamiast strzał mają właśnie młotki. Teoria brzmi:,,Takie amory istnieją". Skąd ten wniosek? Ano stąd: jak nastolatek się zakochuje to zazwyczaj 'traci głowę' a jak by taki jeden amoras uderzył go takim wielgachnym młotem to chyba nikt by się nie zdziwił, że mu się w tej głowie pomieszało. A co Wy sądzicie na temat mojej teorii? xD.

Wniosek.
Nadszedł czas na najtrudniejszą część tej notki. Nadal nie jestem pewna czy chcę tu o tym napisać. No, ale jak już zaczęłam,to trzeba skończyć. Eee... No... mój wniosek... hm... Doszłam do wniosku, że jestem zakochana w Marku. Nom... i to tyle z mojego wniosku. Ktokolwiek to przeczyta będzie o tym wiedział, ale jedyną osobą, która czyta ten pamiętnik z mojej klasy jest Angelika, a ona o tym wie. A nawet jeśli przeczyta to jakimś cudem ktoś inny, to trudno... Pożyjemy zobaczymy.

Kocham Was ;** 
`Pa ;*



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz