poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Chcę umrzeć!

Mogę umrzeć?
http://img687.imageshack.us/img687/2690/29265206.png    Mam dość tego ... (cenzura) życia! To jest koszmar, chcę się już obudzić, czy ktoś do cholery, mógłby mnie uszczypnąć. Halo, słyszy kto? Oczywiście, że nie bo nikogo nie obchodzi jedna, ... (cenzura) trzynastolatka z problemem... No bo po co się kimśkolwiek interesować? Ważne, żeby swój tyłek mieć bezpieczny. A ... (cenzura) Wam wszystkim! Mam to wszystko w czterech literach i noc mnie nie rusza, że mi się to wszystko nie zmieści! Nienawidzę trzynastki! Nie chcę mieć trzynastu laaaaaat! ... (cenzura)
      Od razu mówię, że to nie do Was moi czytelnicy... To do moich... hem... PRZYJACIÓŁ? A nawet nie tyle przyjaciół do... LOSU. Tego ... (cenzura) losu!
     Może zacznę od początku... ta historia jest wielce ... (cenzura), ale i tak połowa ludzi, którzy spojrzą na tą notkę tego nie przeczyta, więc co mnie to obchodzi?

    Od jakiegoś miesiąca bardzo się zmieniłam. Ja i moje życie. Co więcej, nie ja tego chciałam, zdecydowano za mnie, nie miałam nic do powiedzenia. Moje rozmowy z dotychczasową paczką przyjaciół (Angelika, Marek) ograniczyły się do minimum. Całe dnie spędzałam z Bartkiem, fakt, że trochę uniemożliwiał mi powrót do starych kumpli, ale spokojnie były momenty, w których mogłam do nich dojść, niestety, Jaśnie Pan Marek patrzył na mnie takim wzrokiem, że zastanawiałam się, czy nie ma jakiś powiązań z Bazyliszkiem. Więc mówiąc krótko - robiłam w tył zwrot i szłam do Bartka. Dnia, bodajże, dwudziestego kwietnia, Bartek opowiedział mi długą i bardzo skomplikowaną historię o swoim problemie. Problem = zakochał się, nie zdziwię Was, jeśli powiem, że we mnie, nie? Od tego czasu, towarzyszyłam mu prawie non-stop. I wiecie co? Nie było mi źle, brakowało mi tylko Angeliki, która nie wiadomo dlaczego, nie zbliżała się do mnie na krok. W piątek zaczęło się piekło. Cały dzień przepłakałam. Angelika wykrzyknęła zdanie, które dźwięczeć w mej głowie będzie do końca życia - "Ale ja już nie mam przyjaciółki" Później działy się rzeczy, których nie zapomnę, aczkolwiek bardzo bym chciała... Angelika i ja płakałyśmy, Bartek postanowił zerwać ze mną wszystkie kontakty, Marek uważał, że jestem bezczelna... Później jakoś pogodziłam się z Angeliką, Bartek stwierdził, że jednak nie zrobi tego co zamierzał, a Marka i tak miałam gdzieś. Później (wczoraj) była moja 'impreza urodzinowa'. Byliśmy w Manu. Na początku było fajnie, potem się zwaliło i z dziesięć razy płakałam... ale spoko. Na koniec Bartek wyjaśnił Markowi swoją historię, a ten wywnioskował, że jesteśmy nienormalni... Postanowił zerwać przyjaźń ze mną. Do domu wracałam z Bartkiem i na koniec się przytuliliśmy, co dało mi nadzieję, na dobre zakończenie tego cholernego koszmaru. No i tym sposobem dotarłam do dzisiejszego dnia. Zaczął się dość niemiło, ale dobra... Marek powiedział mi, że: jestem bezczelna, zołza, wredna, zmieniam przyjaciół jak rękawiczki, itd. Szczerze? Wcale mnie zdanie tego idioty nie obchodziło. Reszta dnia była wyjątkowo fajna. Spacerowałam z Bartkiem po parku, siedzieliśmy na ławce, można rzec, że przytuleni... i w sumie było mi na serio dobrze. Czułam się, jakby wszystkie złe rzeczy były już za mną. Niestety, Bartek musiał mi mój błogi spokój i radość zrujnować. Ok. 19 napisał mi, że wraca do NICH (nie pytajcie) i że zapomni o wszystkim co do mnie czuje, bo to nie ma sensu, jeśli ja nie odwzajemniam jego uczuć. Długo starałam się mu nie napisać "kocham cię", ale nie wytrzymałam i w końcu mu to napisałam. Reakcja nie była zadowalająca, ponieważ odpisał "Sorry, jutro pogadamy", a niestety jutro idziemy na wycieczkę całodniową, a on nie idzie... Mam dość, ale powiem szczerze, że dobrze jest gdzieś przelać uczucia... a teraz pa, bo już późno!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz