sobota, 10 kwietnia 2010

Żałoba...

 Jestem w szoku. Naprawdę nie rozumiem... Mama do mnie dziś dzwoniła. Nie dodzwoniła się, po jakimś czasie spostrzegłam, że mam nieodebrane połączenia. Problem w tym, że tel. miałam cały czas przy sobie. Ale dobra... Oddzwoniłam. - Ada, włącz TVN24 i zobacz, czy to prawda, że prezydent wraz z sejmem zginęli. - Co? - Prezydent i sejm lecieli samolotem i się rozbili, włącz TVN24 i sprawdź czy to prawda. - Ale prezydent Polski? - Tak, Kaczyński. W ten sposób mniej więcej rozmawiałam. Po prostu pojąć nie mogłam jak to możliwe, żeby prezydent umarł. No bo jak to? I co teraz nie ma prezydenta? I co teraz??? Trochę ochłonęłam i dotarło do mnie co się stało, ale nadal nie rozumiem dlaczego. Nie lubiłam jakoś bardzo Kaczyńskiego, ale wiadomość, ze Polska nie ma przywódcy trochę mnie zmartwiła... Nie, nie powiem dziś nic mądrego... Imprezy z okazji moich urodzin nie będzie. Odbędzie się jakiegoś innego dnia. Nie mam weny na grafikę, nie mogę siedzieć przy komputerze, jest żałoba, jestem smutna z powodu czyjejś opinii, nie mam humoru. Party się odbędą, ale jeszcze nie wiem kiedy. Hmm... Tyle na dziś. O tej notce nie informuję...

        Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj Im świeci na wieki wieków. Amen.

 Życie ludzkie jest tak nieobliczalne. Rodzimy się... po to, aby żyć. Żyjemy... po to, aby umrzeć. Śmierć może przyjść każdego dnia, w każdej sekundzie naszego życia. Nikt nie wie, kiedy na niego przyjdzie czas. Padnie na niego wyrok, najgorszy lub, patrząc na to z innej strony, najlepszy wyrok - śmierci. Życie jest kruche niczym porcelana, delikatne niczym kwiat róży, ulotne niczym motyl, nieznane niczym nowy dzień. Świeczkę życia rozpala Bóg. Nieraz dmucha, żeby przestraszyć, wtedy człowiek choruje. Gdy Pan zdecyduje, że czas zabrać odebrać komuś życie dmucha mocniej i w ten sposób umieramy. Tylko jeden Ojciec wie, kiedy nadejdzie odpowiedni czas. Niczego nie cofniemy, nie poprawimy, jeśli Bóg nie będzie tego chciał. Nie da się, On wie, co dla nas lepsze. Nie wypierajmy się śmierci całą siłą, bo to nic nie da, tylko sił na wyprawę po sąd boży może nam braknąć. Nie unikniemy nieuniknionego. Nie jesteśmy nieśmiertelni! Po co się umawiać, planować, oczekiwać skoro w każdej chwili Pan może zdmuchnąć naszą świeczkę. Żyjmy tak, jakby dzisiejszy dzień miał być naszym ostatnim dniem. Kochajmy i bądźmy kochani, cieszmy się życiem, póki je mamy, cieszmy się, kiedy mamy z czego, ale także wtedy, gdy okazji ku temu nie mamy, płaczmy, kiedy nam źle, żyjmy tak, aby później mieć co wspominać! Nigdy nie wiadomo jak coś może się skończyć, więc róbmy wszystko, żeby nie żałować, że czegoś nie zrobiliśmy. Lepiej robić sobie wyrzuty, że coś się zrobiło i nie wyszło, niż że czegoś się nie zrobiło a powinno! Śpieszmy się kochać ludzi - tak szybko odchodzą! Szanujmy, tolerujmy, kochajmy się! Co jeśli nie starczy nam na to czasu? Nie żałujmy sympatii dla bliźniego, Bóg się nam za to odwdzięczy!

 Chcesz zmieniać świat? Zacznij od siebie!

Łączę wyrazy współczucia
rodzinom zmarłych w wypadku
samolotu prezydenckiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz