Nie pisałam. Sądzicie, że będę się usprawiedliwiać brakiem czasu, chorobą, szkołą. Problemami w rodzinie. Mogłabym, ale zawsze godziłam te czynności. I mogę Was zapewnić, iż nieobecność moja to nie taka zwykła niechęć do blogowania. Jestem przekonana, że każdy z Was znalazłby powód, dla którego mogłam zniknąć i uznając, że nie ma tu już po co wracać, usunąć mnie z linków i zapomnieć o mnie i o tym blogu. Nie wątpię, że nie sprawiłoby Wam to szczególnego problemu. Chcę, mimo wszystko, powiedzieć, jak to wszystko naprawdę wygląda. Otóż to nie jest takie proste. Pisałam posty co najmniej trzy razy. Niestety, Onet, akurat gdy skończyłam i już miałam dodawać grafikę usuwał mi całą notatkę, a ja wkurzona niemiłosiernie i zirytowana do granic możliwości wychodziłam z bloga oraz wyłączałam komputer. No, ej! Też byście się zdenerwowali, gdyby trzy razy pod rząd ktoś zniszczył Waszą pracę. W każdym razie...
Przepraszam za ordynarne zachowanie, jakiego się dopuściłam. Nie śmiem błagać o przebaczenie, pragnę tylko zaznaczyć, iż przecież jestem jedynie biedną zbłąkaną duszą wśród wielkiego świata pokus i grzechów, które z pewnością w przyszłości będę popełniać. Rolą człowieka mądrego jest wybaczanie, więc ja, ufająca Waszemu doświadczeniu padam na zbolałą twarz i pokornie proszę o wybaczenie. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
Jeśli interesujecie się mym życiem towarzysko-szkolnym, w co szczerze wątpię, ale czułam potrzebę napisania tego, to w skrócie opowiem co u mnie słychać. Jedno, główne moje przeżycie to nękająca mnie, beznadziejna choroba. Nie wiem, co mi jest, ale mam nadzieję, że jak najszybciej się skończy, bo mam niezwykle dosyć leżenia w łóżku. Zanim się rozchorowałam, wywnioskowałam, iż pani Pe na jakieś dziewięćdziesiąt procent mnie najwyraźniej nie lubi, gdyż po tym jak na recapitulation zapytała i dostałam piątkę, spytała mnie ponownie i ponaglona dzwonkiem, który zabrzmiał, kiedy podniosłam się z krzesła, spanikowałam, a ona z zadowoleniem postawiła mi pałę. Zresztą, to nieistotne. Postanawiam nie przejmować się opinią pani Pe. Poza tym poczułam się nieco bardziej akceptowana w klasie, ponieważ jedna osoba powiedziała mi, że fajnie się ze mną pisze, z inną przegadałam całą godzinę, no... i ogólnie wszyscy byli tacy... mili, po prostu. Jednooki ociupinkę mnie ostatnio zaskakiwał, a musiałam mieć nerwy ze stali, by znów nie być nim zauroczona. Przeczytałam fascynujące książki. Dostałam wilczka ze Zmierzchu. Cholernie stęskniłam się za Karish. Zamówiłam sobie cztery gry z allegro za łączną sumę 35,00 zł., w tym dwie B. Sokala! Mój tata postanowił kupić mi lustrzankę. W podsumowaniu powiem, że jest... raczej spoko. No, zapomniałam dodać, że koleżanka mnie opuściła i nie mam zbytnio z kim gadać na przerwach, ale nie patrzmy nigdy na minusy, lecz na plusy życia. Dobra, kończę i idę się kurować. Chcę wyzdrowieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz