piątek, 23 grudnia 2011

A gdybym była...

Patrzę w monitor. W drugim pokoju rozbrzmiewa jakaś głupawa melodyjka z radia. Odwracam głowę, na parapecie stoi malutka choinka ubrana w łańcuchy i bombki mojego wykonania. Uśmiecham się. Znów wbijam wzrok w komputer.
A gdybym była kimś innym? pytam sama siebie. Ależ kim mogłabym być? I czy gdybym była… to co by to zmieniło?
Moi kochani przyjaciele, tak do Was mówię, odpowiedzcie mi. Czy gdybym była lizusowatą kujonką, szanowalibyście mój cel – dobre oceny ponad wszystko? A gdybym zmieniła się w klasowego nieuka, zaczęła wagarować, wdała w kłótnię ze szkołą, prawem – zostalibyście ze mną? Gdybym oświadczyła, że jestem biseksualna albo po prostu lesbijką, czy zaakceptowalibyście moją orientacje seksualną? A może uznalibyście, że mi się pokiełbasiło? Gdybym stwierdziła, że kocham szatana i oddaje mu się cała, nadal uważalibyście mnie za osobę godną utrzymania znajomości? A gdybym zechciała zamienić się w pannę lekkich obyczajów, zmienilibyście stosunek do mnie? Lub, dla odmiany, postanowiłabym pójść do zakonu, zamknąć się za murami klasztoru bez Was, czy tęsknilibyście za mną i pamiętalibyście o tej zabawowej, śmiesznej dziewczynie? Gdyby zamknęli mnie w poprawczaku za usiłowanie zabójstwa, skreślilibyście mnie z listy kontaktów? Czy gdybym stała różową wyznawczynią Barbie umazanej zbyt dużą ilością makijażu, nie wstydzilibyście się pokazać ze mną na mieście? Albo gdybym przesadnie ozdobiła ciało tatuażami, ubrała się w przerażające w kroju, czarne ciuchy, chcielibyście widzieć mnie przy swoim boku?
Czy zawsze, mimo wszystko, bylibyście moimi przyjaciółmi? A może coś by Was jednak złamało? Zaakceptowalibyście moją odmienność obojętne jak wysoki poziom by przybrała? Balibyście się to zrobić, wahalibyście się? Przyjaciele, powiedzcie mi szczerze. Jest Boże Narodzenie - czas miłosierdzia, wybaczę Wam. To może być jedyna okazja. Nie bójcie się, będę wyrozumiała.

À propos z okazji Świąt Bożonarodzeniowych pragnę Wam wszystkim życzyć wszystkiego dobrego, zdrowia, szczęścia, miłości, przyjaciół, pieniędzy, spełnienia i tego, czego sobie tylko życzycie.
http://www.picshot.pl/pfiles/55521/01.png http://www.picshot.pl/pfiles/55522/02.png
http://www.picshot.pl/pfiles/55523/03.png http://www.picshot.pl/pfiles/55524/04.png
http://www.picshot.pl/pfiles/55525/05.png http://www.picshot.pl/pfiles/55526/06.png
http://www.picshot.pl/pfiles/55527/07.png http://www.picshot.pl/pfiles/55528/08.png
http://www.picshot.pl/pfiles/55529/09.png http://www.picshot.pl/pfiles/55530/10.png

Zadaniem tej notki absolutnie nie było obrażenie poglądów kogoś, więc jeśli tak się stało z całego serca przepraszam. Chodziło o wiarygodne pokazanie ludzkiej próżności, oceniania po wyglądzie oraz tych innych wad człowieka, które sprawiają, że trudno znaleźć kogoś naprawdę wartościowego.


\

wtorek, 13 grudnia 2011

Zapomnijmy o sobie

          Miśka, miałam taką głupią nadzieję, że może uda nam się to wszystko zreperować, ale sama widzisz, kiedy na moment nasza sytuacja wróciła do normy – inni zaczęli mnie nienawidzić. Cóż. Próbowałam. Przykro mi, nie wytrzymuję dłużej.
         Coraz więcej osób podchodzi do mnie i grzecznie pyta, czy się pokłóciłyśmy, czy mnie nie wkurza to, co się dzieje... a ja uśmiecham się i radośnie mówię, że wszystko jest w najlepszym porządku. Myślę, że tak jest łatwiej.
Tumblr_lt6hm9vu7u1qgjpd7_large         Zapomnijmy o sobie, Miśka. Zostało półtora roku i się rozstaniemy w ogóle... Na razie zamarzmy wspólne wspomnienia i pozwólmy sobie odejść... Tzn. ja pozwolę odejść Tobie, bo widzę, że zepsułyśmy tę przyjaźń.
                 Żegnaj, Kochana...

czwartek, 1 grudnia 2011

Kotku, bądź szczęśliwa!

Jadę dziś z mamą Realowskim autobusem (tak, wiem, niezwykle fascynujące, ale posłuchajcie), wyglądam przez okno jak mam w zwyczaju. Mijamy akurat park i kościół, ‘od których to wszystko się zaczęło’. Przed oczami błyska mi piękne wspomnienie, wywołuje ono uśmiech na mojej twarzy, niestety ów szybko znika, a w oczach pojawia się żal. Natychmiast zalewa mnie fala myśli. I stąd właśnie ta notka.
http://img32.imageshack.us/img32/9462/25481262.pngMówię o sobie „optymistka pełna wiary w lepsze jutro”, ale czy rzeczywiście jestem pozytywnie nastawiona do świata. Niby tak – ludzie ciągle dziwią się, jakim cudem wszędzie widzę nadzieję i szczęście. Prawda jest taka, że chociaż naprawdę mam duszę optymisty, to pisząc do Was, wylewam smutki, lamentuję wniebogłosy, użalam się nad swym losem, ogólnie mówiąc widzę wszystko w czarny barwach. Jasne, miewam momenty wesołe i przepełnione radością. Z reguły jednak narzekam.
No i kiedy tak sobie jechałam, doszłam do wniosku, że popełniam błąd, niewybaczalny błąd. Powinnam zapomnieć o przeszłości. Szkołę niebawem zmienię, zostało trochę ponad półtora roku, uwolnię się od pewnych osób, jeżeli zaś chodzi o naukę – tak tragicznie znowu nie jest. Francuski, cóż, tak w gruncie rzeczy to cieszę się, że właśnie tego języka się uczę, bo brzmi wspaniale i przecież całe życie chciałam poznać język miłości. Uznałam także, że nie muszę przejmować się kimś, z kim los mnie rozdzieli za jakiś czas, gdyż, jak powszechnie wiadomo, fałszywa przyjaźń tak czy siak musi się skończyć. Co będzie z mym męskim przyjacielem, pojęcia nie mam, ale tak właściwie przeżyję niezależnie od tego, czy on w moim życiu pozostanie, czy też nie. A Bartek…? Fantastyczne wspomnienia, pouczające doświadczenie, epizod, który w pamięci utkwi na zawsze, jednakże trzeba żyć teraźniejszością!
W rzeczywistości tylko bytując, a żyjąc w świecie marzeń, wspomnień, uciekając przed nudną dzisiejszością, możemy przegapić genialną przyszłość. Wydaję mi się, że wszystkim nieszczęśnikom narzekającym na swój los nie o to chodzi, prawda?
W moim przypadku na pewno.