sobota, 30 czerwca 2012


405320_360705407288331_1960675808_n_large
(c)
Cicho. Cichutko. Otrzyj łzy. Wszystko w porządku. Nie jesteś sam. No, już nie płacz. Raz, dwa, uśmiech na twarz! No, już dobrze. Cichutko.
Skostniałe kończyny, zamarznięte palce. Dreszcze panujące nad ciałem. Gęsia skórka. Spowolnione ruchy. Pulsujący ból w skroniach rozprzestrzeniający się z prędkością światła. Ciężki oddech. Opuszczone kąciki ust. Przygryzane wargi. Zgaszony wzrok. I tylko jedna, cicha łza – kłębowisko żalu, strachu i cierpienia.
Tłum ludzi na pokaz. Towarzysze w niedoli na moment. Krótkometrażowi pocieszyciele. Bohaterowie jednej sceny. Kompani sekundowi. Wielcy przyjaciele… zamaskowani, z nożami w dłoniach… rozdzierają wnętrzności od tyłu. W gromadzie dwulicowych radości i zakłamanych smutków zniknęła miłość. Gdzie szczerość?
Ach. Ten szum… i dudnienie. Gdzieś w środku, we wnętrzu. Pęka wiara, kruszy się powolnie nadzieja. Miłość złamana, zagubiona. To serce walczy z samotnością. Ono umiera. Toczy przegraną z góry bitwę z batalią sztucznych uczuć, chwilowych wartości i związków na pozór. Au, to nie do zniesienia. Dźwięk osłabia, ból pozbawia życia.
Jest dobrze, nie martw się. Wszyscy są obok, widzisz? Nie bój się. Cichutko, już w porządku. Dalej, wytrzyj oczy i uśmiech proszę.
Myśli rozsadzają czaszkę. Wbijają się w zakamarki duszy, tnąc bez uprzedzenia jej delikatną postać. Gorąco. Zimno. Nie, już dość. Proszę.
Co jest?
Nie chcę przyjaźni na niby, odejdźcie. To koniec.

sobota, 16 czerwca 2012

Już za parę dni...


(c)
Spoglądam na kalendarz i choć długo czekałam na zbliżającą się datę, moje serce nie podskakuje z radości, a i ja nie promienieję szczęściem. Nie dość, że już nie odliczam z niecierpliwością, to jeszcze chętnie zatrzymałabym czas. Szczęśliwej drogi już czas śpiewam żałośnie z Rynkowskim, a dreszcze targają moim ciałem. Zamykam oczy, aby nie pozwolić im na łzy. Przygryzam wargi. Tak bardzo się boję. I przeraźliwie smutno mi... Ej, co ci jest? Przecież odchodzisz z tej szkoły dopiero za rok. Pytają niewtajemniczeni w mój ból. Zastanawiam się, dlaczego tak długo to do mnie nie docierało... Od początku wiedziałyśmy, że ten dzień nastąpi, lecz nie martwiłyśmy się. Może... może żyłam w przekonaniu, że i tak później będziemy razem, a teraz wiem, że się rozstaniemy... Co teraz? Ocieram niechcianą łzę z lewego policzka. Wertuję nasze stare rozmowy na gadu, na fejsie i zdaję sobie sprawę z przemijającego czasu. On nieubłaganie pędzi, nie szczędzi nas, nie pozwala się zatrzymać. I choć tyle się zdarzyło, to do przodu wciąż wyrywa głupie serce słucham chrapliwego głosu Maryli i wybucham płaczem. 
Aga, ja nie chcę, rozumiesz?! Nie chcę! Boję się, boli, nie wyobrażam sobie tej szkoły bez Ciebie. Nie wytrzymam tu bez Ciebie, bez Twojego wsparcia na przerwach, gdy przychodziłam zapłakana, a pytałaś zniecierpliwionym głosem Co znowu? Co będę ze sobą robić, kiedy wszyscy z mojej klasy dobiorą się w swoje grupki, a ja znów zostanę sama? Do kogo wtedy pójdę, Ciebie przecież nie będzie... Nawet jeśli przetrzymam ten rok, skąd mam mieć pewność, że w liceum się odnajdę? Tam też już Cię nie będzie. Samotność jest straszna, wiesz przecież. Nie, nie mam żalu do Ciebie, o co? Że urodziłaś się wcześniej, że masz inne zainteresowania? Nie jestem nienormalna. Tylko tak bardzo chcę tu zostać, bo bez Ciebie to nie mam siły by żyć... Chciałabym cofnąć czas, żeby przedłużyć wspólne chwile... 
Nie, nie boję się, że to nas podzieli. Naszej przyjaźni nic nie złamie, nic jej nie zniszczy. Niczego nie jestem bardziej pewna. Po prostu nie chcę się z Tobą rozstawać ze świadomością, że już nie będziemy w jednej szkole. Mam takie jedno egoistyczne pragnienie... żebyś zawsze była ze mną. Szkoda że czasu nie zatrzymają ani moje łzy, ani prośby. Mogę sobie lamentować, a tymczasem już za parę dni, za dni parę weźmiesz plecak swój i gitarę, pożegnania kilka słów, Pitagoras, bądźcie zdrów, do widzenia Wam, canto-cantare

sobota, 2 czerwca 2012

W nadziei o miłość


353c73b700279a0f4da19eb8_large
(c)

A dziewuszce z brązowymi oczkami zachciało się całusów na powitanie, przytulań w trudniejsze (i nie tylko) dni, jakiegoś trzymania za rączki, nieustających rozmów i słodkich esemesków. Zaraz jej przejdzie. Zaraz się ogarnie. Ona nie potrafi jeszcze kochać, więc żadna miłość na nią nie spłynie. I tyle. Koniec gadania.
Bo choć lubię Twoje niebieskie oczy, nasze długie rozmowy sprawiają, że się uśmiecham, a odkąd na matmie siedzę z Tobą - płaczę ze śmiechu, to nie mogę się w Tobie zakochać, nie miałoby to przyszłości ani sensu. Mimo iż nasz taniec „w deszczu‟ pod fontanną zapamiętam na długo, projekt z Tobą doświadczył mi wielu wrażeń, przez moment czułam się tak dobrze w tej klasie, nie ma żadnej siły, która sprawiłaby, żebyśmy byli razem. Chociaż nasłuchaliśmy się ciekawych rzeczy na nasz temat, lubimy te same filmy i książki, pod wieloma względami jesteśmy do siebie podobni, to zwyczajnie nie mamy szans na coś więcej. Dowiedziałeś o mnie co nieco, ja coś tam też o Tobie wiem, fajnie nam się rozmawia i śmieje, potrafisz mnie uspokoić, gdy panikuję lub histeryzuję, lubimy się i tyle, na tym finalizujemy rozwój naszej znajomości. Zaufałeś mi trochę, ja Tobie też, niemal udaliśmy się na wspólne jednodniowe wakacje, mamy rzeczy, z których śmiejemy się tylko my, ale to i tak nic nie znaczy. To i tak jest za mało. To i tak o niczym nie świadczy.
Chłoptaś jest lubiany, płeć piękna zawsze dobrze się przy nim bawi. Ma swoje fanki, a wśród nich są dziewczęta, które patrzą maślanym wzrokiem, w rozmowach są nazbyt miłe. On nie zauważa jak na nie działa. Czy odwzajemnia któreś z tych uczuć? Ciężko stwierdzić.
Jesteś przyjazny dla wszystkich, masz to we krwi. Przez to nie potrafię stwierdzić czy kogoś naprawdę lubisz, czy nie. Czasem zastanawiam się nawet czy lubisz mnie, czy może po prostu jesteś miły. Ale sam powiedziałeś, że lubisz Mag. Ona też lubi Ciebie. Ale czy lubicie się w ten sposób, nie wiem. Szkoda, bo chciałabym wiedzieć...
Czy dziewuszka i chłoptaś mogliby stworzyć wesołą parkę? Chyba nie... ale zawsze warto mieć nadzieję.
Chociaż...

 – Przez nadzieję czasem się cierpi, nie?
 – Trafiasz w czułe punkty, wiesz? 
Podobno baran i lew to idealny związek zodiakalny...