środa, 31 marca 2010

Zapowiedź



    Ikonkę obok wykonała moja kochana Karish, prawda, że urocza? Wiem ;d. Tą notkę napisałam i miałam jej nie publikować, ale ją publikuję. Niedawno był post, więc w sumie tego miałam nie ukazywać, ale co mi tam. Chcę, abyście wiedzieli zawczasu co się szykuje. Dnia 19 kwietnia kończę 13 lat, okazja do świętowania, nieprawdaż? Właśnie! Z tego powodu na MissAdula odbędzie się impreza, ale nie taka byle jaka... Będzie to ANIMALS PARTY!
    Zabawa polegać będzie na tym, że na blogu pojawi się bardzo wiele obrazków, ikonek, nagłówków, sygnatur, baz (nie tylko do ikonek), zdjęć, sesji, prezentów, informacji na temat zwierząt. Oczywiście to nie wszystko. Nie zdradzę innych atrakcji. Powiem jeszcze, że na pewno będą konkursy, ale, ale! Nie na komentarze. Ogólnie mówiąc, nie będziecie się nudzić. 
    Jestem pewna, że będziecie zadowoleni z imprezy, jaką wyprawię. Obiecuję, przysięgam i przyrzekam, iż będzie znacznie lepsza od beznadziejnej, walentynkowej, jaką przygotowałam w czasie Walentynek. Mogę mieć nadzieję, na udane party, bo wiem co przygotuję, a pomysł mi się podoba. Wam też się spodoba, wierzę w to. Ale pożyjemy, zobaczymy.
    Czy mogę liczyć, że wkleicie banerki informacyjne? Mam ich dla Was aż sześć. Proszę:
http://img90.imageshack.us/img90/665/jeden.pnghttp://img696.imageshack.us/img696/7013/dwaf.pnghttp://img710.imageshack.us/img710/8885/trzy.png
http://img442.imageshack.us/img442/4231/cztery.pnghttp://img168.imageshack.us/img168/6953/69837984.pnghttp://img205.imageshack.us/img205/7644/sze.png
Wstawi ktoś? Proszę :**


poniedziałek, 29 marca 2010

Nagroda bez zwycięstwa

http://img405.imageshack.us/img405/9888/sdsfssdx.png
 Ikonka moja, trochę nie wymiarowa, ale mnie się podoba. Dziś nie mam zbytnio weny na notkę, ale postanowiłam coś nabazgrać. W sumie... To ja weny nie mam na nic, ale trudno. Raz wena jest, raz nie ma prawda?

P A M I Ę T N I K
    Ta... Gdybym miała coś do opisania... W poniedziałek byłam na rekolekcjach, no i było strasznie nudno, bo ksiądz kazał dosłownie trzydzieści razy śpiewać tę samą piosenkę, i to raz po razie, a później chwilę coś mówił, i znowu po trzydzieści razy to samo. Wyglądało to tak: Gada, gada, śpiewamy (30 razy), gada, modlimy się, gada, śpiewamy (20 razy), gada, śpiewamy inną piosenkę (3 razy), modlimy się, gada, śpiewamy pierwszą piosenkę (20 razy), gada, śpiewamy (20 razy) i wychodzimy. Fajnie, nie? ;/ 
    Później z Angeliką poszłyśmy pod gimnazjum, do którego się wybieramy. 
    No i to cały mój tydzień, bo od wtorku jestem chora i łącznie z dniem dzisiejszym w szkole nie byłam...

M Ą D R O Ś C I

' Nigdy nie zasłużyłam na to, co mam '

    No, zawsze wiedziałam, że kiedyś to tu napiszę... Tylko nigdy nie wiedziałam kiedy... Na wszystko przychodzi czas, więc właśnie dziś przyszedł... 
    Uważam się za cholerną szczęściarę, nie dlatego, że mam wszystko, czego przeciętna nastolatka by pragnęła. Gdyby była przeciętną nastolatką, moim celem byłoby zmieniać chłopaków jak rękawiczki, a ja nie należę do takich osób jak panna Wiktoria Ł., Angelika K., Marta R., czy Bóg wie kto jeszcze. W całym swoim trzynastoletnim życiu nie byłam i nie mam zamiaru być taka jak one. Może stracę coś, co moje koleżanki mają, ale otrzymam coś innego w zamian. Otrzymam pełen szacunek wśród chłopaków i, co najważniejsze ich przyjaźń. Dobrze, ale nie o tym miałam pisać.
    Tak więc, mówiłam, że właściwie mam wszystko czego można by zapragnąć. Dobre oceny, wspaniałą, wyrozumiałą mamę, starającą się spełnić wszystkie moje zachcianki, liczne talenty (ponoć, ja o tym nic nie wiem), przyjaciół, bardzo wesołych adoratorów, których szerze uwielbiam, cztery blogi i dwa psy, ciekawe przygody, zwariowane pomysły i ludzi, którzy nie boją się realizować moich zawiłych i dziwnych planów. Czego chcieć więcej?
    No właśnie, mam wszystko. Mnie nic nie potrzeba, naprawdę. Co powinnam robić? Cieszyć się i dziękować, prawda? Też mi się tak wydaję. A co ja robię - nic z tych rzeczy, a jedyne co, to nie szanuję tego, co mam i zachłannie pragnę więcej. Mam wiele, ale jak dla mnie za mało.
    A może chociaż zasłużyłam na te wszystkie dary? A w życiu! Należałam i należę do osób, które lubią pławić się w błogim lenistwie, i nie znoszą zbytniego przemęczania się, zarówno fizycznie jak i umysłowo. Wyniki w nauce zawdzięczam zwykłemu zapamiętywaniu słów nauczycieli. Nie uczę się w domu. Nie chcę mi się... 
http://img714.imageshack.us/img714/2812/10127216.png    Czy kiedykolwiek odzwierciedliłam wdzięczność, jaką miałam do swojej mamy za wszystkie jej prezenty? Nie, tylko dziękowałam. Słowo, nic więcej, a sami wiecie, słowa nic nie znaczą. 
    Jeżeli nie uważacie, że nie zasłużyłam na to, co mam, podajcie choć jeden argument, bo ja nie widzę ani jednego...

środa, 17 marca 2010

Niezależność

http://img22.imageshack.us/img22/7865/16460151.png
Ach... Jakże mi przykro! Nie było notki czternastego! Przepraszam. Nie mogłam. Wyjaśnię dlaczego. Wiecie, pisanie notek takich jak 7 marca, mi nie odpowiada. Fajne są, fakt, ale jakieś takie skomplikowane. Dziś będzie odrobinkę inaczej. Ale tylko odrobinkę. Nie będę się rozpisywać, bo mi się nie chcę. Jeszcze tylko powiem, że ikonka powyżej jest moja, a baza jest od Loxan, śliczna prawda? :**

P A M I Ę T N I K

    Hmm... Ósmego, w poniedziałek nie poszłam do szkoły, bo najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się. Ten dzień spędziłam na śpiewaniu. Później poszłam z Angeliką, na dzień otwarty, do gimnazjum, do którego miałyśmy iść. 
    Następnego dnia byłam już na lekcjach, ale nie wydarzyło się nic ciekawego, no i nie było Bartka, a wiecie, że dzień bez Bartka jest dniem straconym. W nocy z wtorku na środę usłyszałam tak zwany "histeryczny krzyk" mojej mamy. Okazało się, że babcia zemdlała w łazience. Pobiegłam szybko po telefon i nakazałam mamie zadzwonić po pogotowie, sama usiadłam obok babci, która na szczęście odzyskała przytomność, żeby w razie czego móc przystąpić do reanimacji. Gdy przyjechało pogotowie, i zabrało babcie do szpitala, mama chwaliła mnie, że byłam bardzo dzielna. Ja natomiast, w ogóle nie wiem, jak udało mi się zachować zimną krew. Nieważne. Ważne, że babcia czuje się lepiej. 
    W środę poszliśmy z klasą do muzeum przyrodniczego. Byłam strasznie zaspana, ponieważ w nocy, przez ten niefortunny wypadek spałam niecałe cztery godziny. W muzeum były wypchane zwierzaki, więc nie to, co ja lubię najbardziej ;/. Jeszcze przewodniczka opowiadała tak, że zasypiałam.
    W czwartek znów nie byłam w szkole. Nie pamiętam co robiłam. AA! Byłam odwiedzić babcie w szpitalu, a później pojechałam z mamą do jej pracy, salonu kosmetycznego.
    W piątek wraz z moją klasą i klasą A byliśmy na targach gimnazjów. Dostałam masę ulotek i zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno chce iść do wcześniej wybranego gimnazjum.
    W sobotę, ponownie byłam z mamą w pracy, potem w szpitalu. W niedziele odwiedziłyśmy babcie i odrabiałam lekcje.
    Piętnastego znów nie było mnie w szkole, bo okazało się, że babcia wychodzi ze szpitala i trzeba ją odebrać. Później spotkałam się z Angeliką by omówić sprawę gimnazjum. 
    We wtorek w szkole się pojawiłam, i pisałam czwarty etap konkursu :D. 
    W środę do naszej szkoły przyszli jacyś goście i wraz z Angeliką, jako najmądrzejsze z dziewczyn szóstych klas, stałyśmy przy schodach  witałyśmy owych gości. Potem było zebranie, na którym rodzice dostali DEKLARACJE do gimnazjum. 
    W czwartek dostałam szóstkę z historii <jupi> i tróję z angielskiego <bu>. Nic ogólnie się nie działo tego dnia. 
    Dziś, czyli w piątek pisaliśmy wypracowanie na polaku, i chyba nieźle mi poszło, po lekcjach byłam na zajęciach teatralnych, i dostałam rolę narratora! Po raz pierwszy w życiu jestem narratorem :D Choć i tak Marek w tej roli zawsze był i będzie bezkonkurencyjny :D. To wszystko z mojego życia.


M Ą D R O Ś C I

' Jestem niezależna, nie potrzebuję nikogo! '

    Ostatnio doszłam do wniosku, że prawdopodobnie z Angeliką pójdziemy do różnych gimnazjów.  Z początku bardzo mnie to martwiło, no bo to moja przyjaciółka, no i jak to będzie bez niej. Ale kurczę! Nie jestem już małym dzieckiem, potrzebującym opiekunki, prawda? Gimnazjum, które wybrała, ja też miałam jako cel, ale po targach, i po przeczytaniu wielu propozycji, pomyślałam, co ma Wapienna, czego nie ma inna szkoła? Nic. A na przykład 28 37 gim, mają bardzo dużo. 19 jest poniżej moich ambicji...
    Kiedy zakomunikowałam Angelice, że mam wątpliwości, przyznała mi racje. Wraz ze mną rozważała cechy innych szkół. Wybrałyśmy trzy, które można wziąć pod uwagę: 19, 28, 37. Wzięłam to za dobry znak, ponieważ każda z tych cyfr ma w sobie 10. 1 + 9 = 10, 2 + 8 = 10, 3 + 7 = 10. Kilka dni pożyłyśmy zastanawiając się, gdzie iść. 
   Dziś rano zadzwoniłam do Angeliki z pytaniem, czy jeszcze śpi. Pytam, kiedy oddajesz deklaracje. Dzisiaj - otrzymałam w odpowiedzi. To... gdzie idziesz? - zapytałam obawiając się najgorszego. Na Wapienną - Aha. Tak to się skończyło. W szkole okazało się, że mama Angeli źle wypełniła kartkę i musi ją napisać jeszcze raz. Może to jakieś proroctwo, ale mnie już to nie interesuje.
    Ja od następnego roku szkolnego zacznę nowe życie. Dorosłe. Sądzę, że będę zupełnie inaczej podchodzić do świata. Pod względem przyjaźni. Może nauczę się odróżniać tą prawdziwą, od fałszywej. Nie, nie, nie chodzi mi o to, że Andzia nie jest moją przyjaciółką. Jest. Mam na myśli, że ja, po prostu nie mam daru wykrawania fałszu. Mniejsza z tym. Wiem, czego się nauczę. Bycia niezależną. W jakimś stopniu jestem niezależna, ale w jakimś jestem też zależna. Może z czasem będę całkiem... To się zobaczy... Oby...   

niedziela, 7 marca 2010

Kobieta zmienną jest

Jak żyjecie? Mnie całkiem dobrze na tym świecie. Adoratorzy są, ale póki co obrażeni, jednakże jak znam życie, w poniedziałek będzie: "Ada, Ada!" W szkole dostałam chyba z pięć piątek i jedną czwórkę. Pisaliśmy trzeci próbny test. Doszłam do wniosku, że jak trochę potrenuję, mogę być całkiem dobrą pisarką, i może kiedyś będę miała fajny głos, nawet możliwe, że będę umiała śpiewać, choć wątpię xdd. Ostatecznie usunęłam BoomGraphic. Wszystkie dodatki będę dodawać tu. Po co posiadać osobny blog? Bezsens. Na tym blogu nastały zmiany. W stylu pisania notek. Najpierw wstęp, czyli to ↑ później pamiętnik z całego tygodnia, a potem coś mądrego, czyli przemyślenia. Czas na drugą część postu ;).

P A M I Ę T N I K

Poniedziałek, 01.03.
Szczerze mówiąc nie pamiętam, żeby działo się jakoś wiele ciekawych rzeczy. Aż dziwne :D. Czekajcie... O! Pani na polskim pyta przez co odmienia się czasownik. Pada kilka odpowiedzi. Między innymi stopnie. Wychowawczyni chce już zmienić temat, a Andrzej podnosi rękę. 
- Tak? - pyta chłopaka.
- Ja chcę jeszcze co do tych stopni. Chcę powiedzieć.
- Proszę wymień.
- Niższy, wyższy i najwyższy.
Klasa śmiech. :D
Ogólnie w poniedziałek nic się nie działo. Poszłam do Angeliki, opuściłyśmy tańce, bo musiałyśmy zrobić zadania z informatyki. Beznadziejne zadania z informatyki.

Wtorek, 02.03.
Tyle się działo, a ja nie wiem co, w który dzień. <zły> Moment. Muszę się skupić. Na polskim pani celowo zapytała Andrzeja jakie są stopnie. Śmiejąc się odpowiedział "Równy, wyższy i najwyższy". Dowiedzieliśmy się, że w następny wtorek idziemy do muzeum przyrodniczego. Ooo, wow, idzie kilka osób. W tym Maruś i Bartuś. Łoo... ale będzie... Ja się boję. Zaatakują mnie:DD Tak, odbija mi dziś. Hmmm... Na informatyce Bartek się do nas dosiadł, i ze swoją obolałą nogą usiadł na połowie mojego krzesła. Ludzie, on bez pozwolenia narusza moją prywatność xD. Natomiast na przygotowaniach do egzaminów dowiedzieliśmy się, że w czwartek będzie trzeci test próbny.

Środa, 03.03.
Najgorszy, w ciągu tego tygodnia, dzień Marka. Obydwoje dostaliśmy czwórki z muzyki. ZA ŚPIEWANIE! Z czego my dostajemy 6, lub chociaż 5. (Byliśmy w szkolnym chórku!) I pan próbował wmówić nam, że śpiewając w ogóle się nie staraliśmy. Dobra, spoko, jeżeli zna pan jakieś moje cudowne zdolności, niech mi je pan pokaże, z chęcią je odkryję. Poza tym przez całe dwie lekcje wpatrywałam się w te cudowne, ciemnoniebieskie Bartkowe oczy, i patrzeć w nie, wcale nie było źle. Mówiąc prościej podczas dwóch godzin wraz z Bartkiem patrzeliśmy sobie w oczy. x) Taak, głupia jestem, wiem. :D Eee... Hmm... No i pan od w-fu wkurzył na Marka i powiedział, że mu tym razem oceny nie podwyższy. Tak więc może mieć na koniec tróję, a to dla niego bardzo źle... Za co jeszcze Maruś był zazdrosny? Otóż za to, że każdą przerwę spędzam z Bartkiem i ostatnio bardzo się do siebie zbliżyliśmy. (nie pytajcie) :D

Czwartek, 04.03.
Wielki dzień! Trzeci test próbny! Wo!!! Egzamin, mówiąc szczerze nie był trudny, ale na moje przekleństwo o czekoladzie <mniam> i narobił mi na nią smaku. Musiałam się męczyć przez siedem godzin ;((. Ogólnie byłam baaardzo zestresowana, bałam się strasznie. Bartek starał się mnie odstresować i całkiem nieźle mu to wychodziło. Jak zwykle ^^. Później, na przyrodzie poszłam z Pauliną zbierać kasę na szkolne koło Caritas, po powrocie Bartuś męczył mnie pytaniami gdzie byłam :D Dlaczego go zostawiłam :D. Jak ja mogłam :D:D:D:D. Hem, nie było historii, więc w środę wieczorem moja mama na próżno starała się pisząc mi wywiad z posłem Rzeczypospolitej <aniołek> Byliśmy w tym czasie w bibliotece, a tam Andrzej czytał mi komiks o kaczorze Donaldzie <głupek> - to do mnie, oczywiście. Później Marek dołował mnie, mówiąc, że idzie sam, jeden do gimnazjum oddalonego od nas, przeprowadza się daaaleko, i że nie będzie się z nami już w ogóle, nigdy nie spotka... ;/ Miałam mu już przywalić, ale uświadomiłam sobie, że i tak nie zrobię tego ;( czy muszę być tak uprzejma??? Później wracałam z Bartkiem, a on opowiadał mi, swoje wrażenia z pisania testu. Oboje przyjęliśmy to podobnie: Jak dobrze, że już po wszystkim oraz ja chcę czekolady :D A... i powiadomił mnie, że specjalnie dla mnie pójdzie do innego gimnazjum... Hmm... ciekawe dlaczego? <myśliciel>

Piątek, 05.04.
Oczywiście Maruś nadal zły jak osa. Bartek uszczęśliwiony, bo kiedy jego 'kolega' trzyma się ode mnie z daleka, on może być bliżej... Angelika uświadomiła mi, że się zakochała w takim jednym, chorym psychicznie, Damianie (ponawiam: nie pytajcie :D ). Po lekcjach żaliłam się Markowi, który, o dziwo, się do mnie odzywał, że nie chcę mi się iść na teatralne. Później wracałam do domu z Bartusiem, namawiającym mnie do pójścia na teatralne xd. Wyszło na to, że najpierw czekaliśmy na jego brata około 15 minut, a w tym czasie, mój towarzysz tłumaczył Dominikowi, że idzie ze mną, a że przy tłumaczeniu popełnił błąd mówiąc "Ada jest moim celem", ten kretyn Dominik powiedział coś, czego nie przytoczę tutaj... W każdym razie, poszliśmy pod dom Bratka, poczekałam na niego 4 minuty (dosłownie), potem pomaszerowaliśmy do mnie, a na koniec dotarliśmy do szkoły. Na zajęciach wszyscy głupieli, a ja siedziałam roześmiana, ale spokojna w ławce, i co jakiś czas Bartek przychodził do mnie, rozmawiał ze mną, oraz kilkukrotnie głaskał mnie po głowie, ale to zostawię bez komentarza. Jeszcze przed zajęciami chłopcy bawili się, że ja jestem człowiekiem, Marek jest zombi, a Bartek wampirem. Zombi chciało mnie zabić, a wampir mnie bronił... Czasem jestem wdzięczna losowi, że Bartek jest silniejszy i działają na niego, bezproblemowo, moje słodkie oczka :DD Po teatralnych Marek powiedział: "jak bardzo chcesz to możesz wracać z Bartkiem" Zrobiłam urażoną minę i jak tylko się ubrałam, wyszłam. Bartek poleciał za mną a ja krzyknęłam "jeśli masz iść ze mną, czekam na Marka" Ponieważ chłopak skierował się do bramy, wróciłam do Marka. Ten zdziwiony moją obecnością spytał "jak to? Nie idziesz z Bartusiem?" Ja tylko spojrzałam na niego poirytowana, ale nie odezwałam się. Później do szkoły wleciał Bartek, na co jęknęłam, co było wyłącznie teatralnym gestem, bo chciałam, żeby wracał ze mną. Potem Marek bardzo pragnął, abyśmy sobie poszli z Bartkiem, ale ja się uparłam, że bez niego nie idę. Na koniec obaj moi adoratorzy się na mnie obrazili. JUUUUUUPI! MAM SPOKÓJ! :d

Sobota, 06.04.
Cały dzień siedziałam przy komputerze cała uhahana, i śpiewająca na iSing.pl

Niedziela, 07.04.
Też siedzę przy komputerze, odrobiłam lekcje, dodałam tą notkę napisałam rozdział na ES, słuchałam Szansy na sukces, i doszłam do wniosku, że piosenki Zbigniewa Wodeckiego są bardzo proste do zaśpiewania, a teraz słyszę Taniec z gwiazdami, a moimi faworytkami są Kasia Glinka i Ola Szwed. To wszystko ;**


M Ą D R O Ś C I

' Jestem łowcą. Zdobyłam - fajnie, idę zdobywać co innego '

    Ostatnimi czasy, dochodzę do dziwnych wniosków. Między innymi, że jestem kimś bardzo, bardzo złym, aż do szpiku kości złym. Ale wszystko co robię, nie jest dlatego, że chcę sprawić komuś ból, tylko ja po prostu tak mam... Jak sądzę to jest przejaw bycia potworem, nie? Jeżeli krzywdzenie wpisane jest komuś w krew to czym jest, jak nie okropną, krwiożerczą bestią? Lub raczej, uczuciowo-żerczą. 
   Ranię wszystkich, na których mi zależy. Robię to świadomie, ale czy dobrowolnie. Czy naprawdę jestem, aż tak nieczuła, bezwzględna, żeby móc bez najmniejszej niechęci do siebie, czynić zło ukochanym mi osobom? Nie wydaję mi się, ale ja wiem... Jedno jest pewne, jest kimś koszmarnie, okropnie złym.
   Cały czas utrudniam życie mojej mamie, jestem niczym więcej, jak darmozjadem, a jeszcze nie odwdzięczam się, za wszystko co mi daje, tylko zachowuję się niegrzecznie, pyskuję. Wyrządziłam wiele krzywd Angelice, robiąc to w stu procentach świadomie, jednakże serio nie wiem dlaczego. 
    Uważam, że mimo wszystkich moich zawinień, największym jest jednak to: Jestem łowcą. Kiedy już się zakocham, bardzo subtelnie, ale i uporczywie działam cuda, aby rozkochać w sobie chłopaka, który został obdarzony moim uczuciem. Nie ma w tym w prawdzie nic złego. Problem w tym, że po zdobyciu ofiary, przez kilka chwil jestem uszczęśliwiona zwycięstwem, po czym przechodzi mi cała miłość i szukam innego celu, zostawiając zakochanego chłopaka na lodzie. Fakt, faktem, że nie pozwalam, aby owy chłopak zapytał mnie, czy chcę z nim być, ale jednak go ranię. Robię to mimo woli, jednakowoż, niestety robię.
    Nie potrafię wytłumaczyć się i za nic nie będę usprawiedliwiać. Na to nie ma odpowiedniego wytłumaczenia. Jestem zła. Wiem tyle...

D O D A T K I

http://img202.imageshack.us/img202/1066/vfdhgrt.pngObrazki 470x300 szt. 15


I to by było na tyle z naszego dzisiejszego spotkania, do zobaczenia za tydzień ;),