środa, 17 marca 2010
Niezależność
Ach... Jakże mi przykro! Nie było notki czternastego! Przepraszam. Nie mogłam. Wyjaśnię dlaczego. Wiecie, pisanie notek takich jak 7 marca, mi nie odpowiada. Fajne są, fakt, ale jakieś takie skomplikowane. Dziś będzie odrobinkę inaczej. Ale tylko odrobinkę. Nie będę się rozpisywać, bo mi się nie chcę. Jeszcze tylko powiem, że ikonka powyżej jest moja, a baza jest od Loxan, śliczna prawda? :**
P A M I Ę T N I K
Hmm... Ósmego, w poniedziałek nie poszłam do szkoły, bo najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się. Ten dzień spędziłam na śpiewaniu. Później poszłam z Angeliką, na dzień otwarty, do gimnazjum, do którego miałyśmy iść.
Następnego dnia byłam już na lekcjach, ale nie wydarzyło się nic ciekawego, no i nie było Bartka, a wiecie, że dzień bez Bartka jest dniem straconym. W nocy z wtorku na środę usłyszałam tak zwany "histeryczny krzyk" mojej mamy. Okazało się, że babcia zemdlała w łazience. Pobiegłam szybko po telefon i nakazałam mamie zadzwonić po pogotowie, sama usiadłam obok babci, która na szczęście odzyskała przytomność, żeby w razie czego móc przystąpić do reanimacji. Gdy przyjechało pogotowie, i zabrało babcie do szpitala, mama chwaliła mnie, że byłam bardzo dzielna. Ja natomiast, w ogóle nie wiem, jak udało mi się zachować zimną krew. Nieważne. Ważne, że babcia czuje się lepiej.
W środę poszliśmy z klasą do muzeum przyrodniczego. Byłam strasznie zaspana, ponieważ w nocy, przez ten niefortunny wypadek spałam niecałe cztery godziny. W muzeum były wypchane zwierzaki, więc nie to, co ja lubię najbardziej ;/. Jeszcze przewodniczka opowiadała tak, że zasypiałam.
W czwartek znów nie byłam w szkole. Nie pamiętam co robiłam. AA! Byłam odwiedzić babcie w szpitalu, a później pojechałam z mamą do jej pracy, salonu kosmetycznego.
W piątek wraz z moją klasą i klasą A byliśmy na targach gimnazjów. Dostałam masę ulotek i zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno chce iść do wcześniej wybranego gimnazjum.
W sobotę, ponownie byłam z mamą w pracy, potem w szpitalu. W niedziele odwiedziłyśmy babcie i odrabiałam lekcje.
Piętnastego znów nie było mnie w szkole, bo okazało się, że babcia wychodzi ze szpitala i trzeba ją odebrać. Później spotkałam się z Angeliką by omówić sprawę gimnazjum.
We wtorek w szkole się pojawiłam, i pisałam czwarty etap konkursu :D.
W środę do naszej szkoły przyszli jacyś goście i wraz z Angeliką, jako najmądrzejsze z dziewczyn szóstych klas, stałyśmy przy schodach witałyśmy owych gości. Potem było zebranie, na którym rodzice dostali DEKLARACJE do gimnazjum.
W czwartek dostałam szóstkę z historii <jupi> i tróję z angielskiego <bu>. Nic ogólnie się nie działo tego dnia.
Dziś, czyli w piątek pisaliśmy wypracowanie na polaku, i chyba nieźle mi poszło, po lekcjach byłam na zajęciach teatralnych, i dostałam rolę narratora! Po raz pierwszy w życiu jestem narratorem :D Choć i tak Marek w tej roli zawsze był i będzie bezkonkurencyjny :D. To wszystko z mojego życia.
M Ą D R O Ś C I
' Jestem niezależna, nie potrzebuję nikogo! '
Ostatnio doszłam do wniosku, że prawdopodobnie z Angeliką pójdziemy do różnych gimnazjów. Z początku bardzo mnie to martwiło, no bo to moja przyjaciółka, no i jak to będzie bez niej. Ale kurczę! Nie jestem już małym dzieckiem, potrzebującym opiekunki, prawda? Gimnazjum, które wybrała, ja też miałam jako cel, ale po targach, i po przeczytaniu wielu propozycji, pomyślałam, co ma Wapienna, czego nie ma inna szkoła? Nic. A na przykład 28 37 gim, mają bardzo dużo. 19 jest poniżej moich ambicji...
Kiedy zakomunikowałam Angelice, że mam wątpliwości, przyznała mi racje. Wraz ze mną rozważała cechy innych szkół. Wybrałyśmy trzy, które można wziąć pod uwagę: 19, 28, 37. Wzięłam to za dobry znak, ponieważ każda z tych cyfr ma w sobie 10. 1 + 9 = 10, 2 + 8 = 10, 3 + 7 = 10. Kilka dni pożyłyśmy zastanawiając się, gdzie iść.
Dziś rano zadzwoniłam do Angeliki z pytaniem, czy jeszcze śpi. Pytam, kiedy oddajesz deklaracje. Dzisiaj - otrzymałam w odpowiedzi. To... gdzie idziesz? - zapytałam obawiając się najgorszego. Na Wapienną - Aha. Tak to się skończyło. W szkole okazało się, że mama Angeli źle wypełniła kartkę i musi ją napisać jeszcze raz. Może to jakieś proroctwo, ale mnie już to nie interesuje.
Ja od następnego roku szkolnego zacznę nowe życie. Dorosłe. Sądzę, że będę zupełnie inaczej podchodzić do świata. Pod względem przyjaźni. Może nauczę się odróżniać tą prawdziwą, od fałszywej. Nie, nie, nie chodzi mi o to, że Andzia nie jest moją przyjaciółką. Jest. Mam na myśli, że ja, po prostu nie mam daru wykrawania fałszu. Mniejsza z tym. Wiem, czego się nauczę. Bycia niezależną. W jakimś stopniu jestem niezależna, ale w jakimś jestem też zależna. Może z czasem będę całkiem... To się zobaczy... Oby...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz