Nie mogę się nadziwić. Ja nie postępuję pochopnie. Wylewnie - owszem, ale wtedy, gdy będzie to uznane za stosowne. A tu... ledwo pomyślałam i już siedziałam przy komputerze, pisząc ten przeklęty mail, zastanawiając się przy tym jak odpowiednio zwrócić jego uwagę i jednocześnie nie pozwolić na odkrycie swojej tożsamości. Po kliknięciu w przycisk wyślij uświadomiłam sobie, co w ogóle robię. Ale wówczas było już za późno na jakiekolwiek czynności zapobiegające temu zdarzeniu... Boże, co ja zrobiłam?!
Nie, nie żałuję. Najważniejsze, że odpowiedziałam sobie na pytanie, które dręczyło mnie od dłuższego czasu, a które on zadał mi dużo, dużo wcześniej. I wreszcie umiałam szczerze i bez problemu znaleźć na nie odpowiedź. Sądzę, że to się liczy. To mnie usprawiedliwia. Może właśnie tego potrzebowałam? Może jedynie to powstrzymywało mnie od całkowitego uwolnienia się od niej? To w końcu on pierwszy zasugerował, że istnieje świat bez niej. Nie kto inny, ale on pierwszy nas podzielił. Może zasługiwał na odpowiedź. Może musiał ją otrzymać.
- Ada, umiałabyś żyć bez Angeliki? - zapytał Bartek, a ja ledwo utrzymałam się na nogach. O co on mnie pyta?
- Yyy, no, jasne. Przecież jakbym jej nie znała... - Nim zdążyłam zebrać myśli, przerwał mi, mówiąc:
- Ale ją znasz. Co gdybyście miały się rozstać, jak wyglądałoby twoje życie bez niej? - Patrzyłam zaszokowana w jego oczy, nie znajdując odpowiedzi. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam... Bez Angeliki? My jesteśmy jednym. Od dawna. Nie wyobrażałam sobie naszego rozstania. Moje życie bez Angeliki... absurd.
Niekoniecznie.
_
NIE DLA ACTA!
NIE CENZURZE INTERNETU!
Nie dajmy odebrać nam wolności słowa!
Nie pozwólmy na kontrolę wszelkich naszych poczynań!
Nie gódźmy się na ukrywanie przed nami ważnych działań!
NARODZIE KOCHANY, INTERNAUCI, WALCZMY! 2.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz