sobota, 16 lipca 2011
W świetle fleszy
Nierzadko zastanawiałam się, jak czuje się gwiazda, i oczywiście, mam na myśli sławy. Każda praca ma swoje wady i zalety. Ludzie show biznesu są rozpoznawalni, mają fanów, dobrze im płacą, cieszą się uznaniem, otrzymują nagrody. Mimo wszystko, w takim zawodzie znajdziemy też dużo negatywów. Brak życia prywatnego, paparazzi goniący za niusami, często oczerniający Bogu winnych ludzi, antyfani i ich ataki. Nie wszyscy wytrzymują presję. Zdarza się, że wpadają w depresję, nałogi, okaleczają się. A jednak osób lgnących do światła fleszy wciąż nie brakuje, powiem więcej, mnożą się coraz bardziej. Czym to jest spowodowane?
Od wieków w człowieku mieszkało pragnienie dążenia do popularności, przysłowiowego bycia kimś. Wszyscy chcą w czymś się wyróżnić, otrzymać ogólne poważanie, a także zazdrość (lecz to w granicach rozsądku, naturalnie). Niezwykłe jest to, że praktycznie w każdej możliwej dziedzinie życia ktoś chce zabłysnąć, wieść prym. No, ale przyznajmy, fajnie być w jakiejś sferze najlepszym.
Wróćmy jednak do wątku głównego. Jak to jest być gwiazdą? Chyba przyjemnie, bo po co ci różni ludzie pchaliby się tak na scenę? Jeżeli miałabym wyrazić swoją opinię, to wydaję mi się, że nie chciałabym stać się osobą sławną. Przynajmniej nie w roli aktorki, piosenkarki, dziennikarki, czy innej showmanki. Owszem, pragnę zaistnieć na ekranach telewizorów, ale jako znakomita i doceniona autorka wielu bestsellerowych powieści. Wówczas będę gotowa na długachne wywiady, zdjęcia w kolorowej prasie, ale na razie wolę pozostać w cieniu. W takim wypadku, po jaką cholerę, zgodziłam się na ten casting i dlaczego nie przerwałam tego całego przedsięwzięcia, zanim doszło do takich skutków? No, właśnie, dlaczego?
Ano najzwyczajniej w świecie nie pozwolili mi. Najpierw Angelika ciągnie mnie na casting, wołając No, chodź, powygłupiamy się, fajnie będzie. Później okazuje się, ku memu nieszczęściu, że przeszłam, następnie tata oświadcza, że zna właściciela owego ATV Łódź, mało tego, umawia mnie z nim na prywatną rozmowę i za darmo otrzymuję miejsce w Galerii Twarzy oraz własne, osobiste portfolio. Umarłam. Dali mi w rękę umowę i moja dusza poleciała wprost do piekła.
Ale co tam!? W życiu wszystkiego trzeba spróbować, nie? Pełną garścią brać to, co ofiarowuje los. Zresztą, cóż takiego znów miałoby się stać? Jeśli gdzieś mnie wezmą, to chociaż zarobię. Ma to swoje mocne strony, prawda? Poza tym lubię, jak mnie fotografują. Będę miała jakieś fajne zdjęcia w końcu. Muszę być optymistką.
Właściwie to na tym sfinalizuję swoją wypowiedź. Wspomnę jeszcze, że na razie nic szczególnego się nie dzieję, staramy się opanować chaos w nowym mieszkanku, Angela i Marek wyjechali, więc czas spędzam przy komputerze, lecz na szczęście wróciła Agnieszka, więc trochę odpoczną me oczka od ekranu laptopa. Spotykamy się w sobotę i niedzielę, śmiem zatem twierdzić, że zdobędę nowe zdjęcia na mojego floga. Gusia wróciła do blogowania i cieszy mnie to niezmiernie.
Na koniec podaruję Wam jeszcze kilka chwil z moją fotograficzną pasją, lecz nie pozwalam jej kopiować ani rozpowszechniać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz