(c) Eidoriana ; zdjęcie ; zdjęcie ; stocks |
Poczułam potrzebę pokazania Wam moich nigdy nieopublikowanych postów. Tych, pisanych ze łzami w oczach, z żalem do losu i ludzi, z nienawiścią... z nieszczęśliwą miłością. Długo zastanawiałam się z jakiej okazji mogłabym je dodać. I, jak na idiotkę przystało, musiałam sobie znaleźć powód. Niby dlaczego miałabym zachowywać się normalnie. Ja muszę sobie utrudniać życie. Tak jakby nie było już dostatecznie trudne. Nim zacznę przedstawię Wam owe teksty. To od nich wszystko się zaczęło. Nigdy nieopublikowane.
Teraz, gdy już przeczytaliście... Widzicie, czujecie, rozumiecie, jak kiedyś go kochałam, jak bardzo silna była moja pierwsza prawdziwa miłość. Jak ciężko było mi się pozbierać... Czułam się nikim. W tej chwili to nieistotne, było minęło. Przeszłość. Jeśli chcielibyście wczuć się jeszcze mocnej, to zapraszam do obejrzenia mojego filmiku o nim. Nasza historia. Tak, sądzę, że jesteście gotowi. Zaczynamy więc.
Czytając moje wyżalenia, doszłam do wniosku, że chciałabym zobaczyć te oczy, za które kiedyś oddałabym życie, te usta tak bliskie skradnięcia pierwszego mego pocałunku, tę twarz, niegdyś codziennie widzianą. Nagle zapragnęłam sprawdzić, jak zmieniła się osoba, darzona ongiś tak wielkim uczuciem. Z tego powodu zaczęłam swoje poszukiwania aktualnych zdjęć Bartka.
Weszłam do jego profilu na nk, oczywiście, zdjęć brak, następnie sprawdziłam u jego znajomych, czy aby na pewno nie ma konta na facebooku. Niestety, klęska. Wpadłam na pomysł przeszukania jego kolegów z nowej klasy, bo w końcu ludzie robią przyjaciołom zdjęcia. Jeden - nic, drugi - nic, trzeci - nic, dupa. Został mi ostatni, Piotrek, były sztandarzysta. Spróbowałam. O, album w szkole! Nie ma. No, naturalnie. Ok, są jeszcze jakieś z wycieczek. Przeglądam, przeglądam i jest! Ale kurczę, i tak nie widzę twarzy. Tyle z mojej radości. Nieważne. Kiedy już miałam się poddać, w mojej głowie zapaliła się lampka. Sprawdzę grupowe zdjęcie jego teraźniejszej klasy! Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Na pierwszy rzut oka nie było go tam, przekraczałam barierę załamania nerwowego i wtem ujrzałam go. Nie. Nie wierzę. To nie może być on. Nie może, ale jest. Jezu, to on. Przez bite pół godziny wpatrywałam się w tę fotografię.
Po otrząśnięciu się z szoku, napisałam do Angeliki, pytając, kiedy ostatnio widziała Bartka i jak bardzo zmienił się od przez ten rok. Gdy opisała mi nowy wygląd naszego kolegi, gula w gardle, która pojawiła się przy zobaczeniu fotki, zaczęła mi bardziej przeszkadzać, a na całym ciele poczułam dreszcze. Nie wiem, jak to jest, ale on zawsze tak na mnie działał. Jakiś SMS i ja wariowałam, śmiałam się, miałam ciarki, w środku wszystko wibrowało, płakałam. Różne miałam reakcje na jego czyny, gesty, słowa, jednak wszystkie były niesamowicie żywe i nieprzewidywalne. Cudowne, choć nie zawsze pozytywne.
Ledwo zasnęłam tamtej nocy. Byłam roztrzęsiona. Moje zachowanie znów mnie rozczarowało, lecz nie ono najbardziej mnie zasmuciło. Na zdjęciu widniały dwie ładne dziewczyny. Naprawdę ładne. Reszta była raczej przeciętna. I jak pomyślałam, że one... że on mógł się w któreś z nich zakochać... to moje głupie serce sprawiło, że poczułam zazdrość. Nie powinnam. Nie. Jeśli tak będę postępować, to ja Wam mówię, skończę w psychiatryku.
Jeśli pierwszą miłość pamiętamy całe życie, to zaprawdę powiadam Wam zwariuję. Nie mogę zrozumieć, dlaczego on tak na mnie działa. I to w dalszym ciągu, mimo iż nie widziałam go od tak dawna. Cóż, kochałam go, nawet bardzo. To normalne, że nie wszystko się zatarło. Ale i tak mogłabym nie przeżywać tego tak mocno... Ech, jestem zbyt emocjonalna, uczuciowa. Może kiedyś przejdzie mi tak dokładnie. Chyba wreszcie musi.
Za kilka dni mój pamiętnik skończy dwa lata. Tak już dwie wiosny jestem z Wami. Choć wiele się zmieniało, ze mną łącznie, to ja cały czas piszę dla Was. Mam nadzieję, że spotkamy się na jubileuszu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz