Tak, jestem wredną suką, zołzą, ku*wą, jeb*ną dz*wką, itd. Ale też mam uczucia. Wyzwijcie mnie, wjedźcie na mnie, kurna, przyp*erdolcie mi, wyślijcie mnie do diabła, ale cholera, bądźcie szczerzy! Po ch*ja mi wasze słodkie kłamstwa. Mam już dość tego pieprzenia, jak wszyscy mnie lubicie, kochacie, rozumiecie. Gówno prawda! Myślicie tylko o sobie, kiedy jestem potrzebna, to może i jestem kochana, lecz gdy nie przydaję się do niczego, to, po jakiego grzyba się ze mną zadawać!? Nie ma sensu. To, że nie radzę sobie z życiem, też już nikogo nie obchodzi. Pieprzeni egoiści! Tak, ku*wa, od dziś też będę egoistką. A nienawidźcie mnie jeszcze bardziej, ja pie*dolę taką przyjaźń, mam was w dupie! Za plecami mi tyłek obrabiacie, choć w oczy szczerze nic nie powiecie! Łatwiej tak, no nie? Po cholerę się męczyć i trudzić. Holender, wystarczyłaby rozmowa. Ale po diabła. Lepiej się wyżalić komuś i zarzucać mi nieczułość. Tak! Mówiłam, że jestem zołzą! I całą masą innych bluźnierstw. Trzeba było słuchać. A w sumie, po co ze mną w ogóle ze mną pokazywać, po co utrzymywać kontakt? Najprościej jest zostawić mnie samą sobie, bo mnie nie są potrzebni przyjaciele. A wiecie, co? Rzeczywiście, nie są. Takimi przyjaciółmi to wy się wypchajcie, ku*wa. Co z tego, że mój piękny dom rozpadł się, że zrównał się z piachem. Ch*j was to obchodzi, nie? Bo tak najłatwiej.
M.: Myślisz, że mnie jest miło, gdy dowiaduję się, że uważasz, że jestem oschła? Jestem. Niewątpliwie. Tylko łaskawie mnie o takich spostrzeżeniach informuj, kotku. Bo bez urazy, ale nie lubię słuchać takich rzeczy od osób postronnych. Ja wiem, zraniłam Cię okrutnie, nie zasłużyłam na takie poświęcenie z Twej strony. Tak, jestem zła. Jak zawsze. Mogłeś przywyknąć, pan B. Cię ostrzegał, żebyś się do mnie nie zbliżał. Trzeba było posłuchać. A nie mi dupę zawracać. Teraz się jej wyżalasz, a ja tylko słucham, jaka to ze mnie suka. Ano, widzisz, jak fajnie - jak byłam mała chciałam być psem i jestem! Zajebiście wręcz.
A.: Ciągle patrzę na Ciebie i na nią, jesteście tak dobrane, że łoo. Obie mnie nie słuchacie, olewacie i ogólnie mówiąc macie w dupie. A szkoda. Bo Ty dla mnie jesteś cholernie ważna. Za bardzo nawet. I nie mam nic przeciwko waszej przyjaźni. Jeśli te wasze ciągle fochy nazwać można przyjaźnią. Ha, ha. Dobre. Wracając do tematu. Okej, gadajcie, śmiejcie się i właźcie sobie w dupę, ale od czasu do czasu poświęć chwilę swojej przyjaciółce, która już niejednokrotnie pokazała Ci, że Cię kocha. Ale wiesz, co...? Może lepiej miej mnie gdzieś, może szybciej się od Ciebie uwolnię. Tylko proszę - zapomnij o mnie. To mi trochę ułatwi.
W.: Ładnie to tak kraść przyjaciół? Brzydko, bardzo brzydko, słonko.
B.: Jeśli chodzi o Ciebie, niewiele Ci mogę zarzucić. Układasz sobie życie. Nie widujemy się. Tak, już do tego przywykłam. Tylko tak zajebiście bardzo wku*wia mnie to, że Tobie się udaje. Właśnie teraz odzywa się ta egoistyczna część mojej natury. No, bo to jest tak strasznie niesprawiedliwe, że Ty, który wyrządziłeś mi w życiu taką krzywdę i ogólny rozp*erdol, tak doskonale radzisz sobie i funkcjonujesz sobie szczęśliwie, a ja się coraz bardziej pogrążam i wyjść na prostą, z której to mnie zrzuciłeś, nie mogę. To chore. Może gdyby Cię nie było, wszystko byłoby normalnie, jak dawniej. A może staram się tylko siebie pocieszyć. A może... Zresztą, nieważne i tak już nic się nie zmieni...
Co, do cholery jasnej, ze mną nie tak? Gdzie podziali się ludzi, których uważałam za przyjaciół? Gdzie zniknęli ci, których miałam za dobrych znajomych? Gdzie są te szczęśliwe, beztroskie chwile? Gdzie ta radosna dziewczyna, niegdyś opowiadająca, jakie jej życie jest piękne? Gdzie tamci ch*je, co to wszystko rozj*ebali? Czemu zostałam sama z tym wielkim bałaganem? Cholera, dlaczego?!
Gdyby nie moja silna wola, właśnie chwyciłabym nożyczki i... Ale będę silna i tego nie zrobię. Tylko coraz trudniej jest mi walczyć z tym czymś, co każe mi to zrobić... Ale dam radę.
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz