poniedziałek, 10 grudnia 2012

A ósmego dnia Bóg stworzył zmiany i wiedział, że są dobre!

Jeżeli ramiona kąta przetniemy dwiema równoległymi prostymi, to odcinki wyznaczone przez te proste na jednym ramieniu kąta będą proporcjonalne do odpowiednich odcinków na drugim ramieniu kąta.                                       Istnieje możliwość, że w końcu zapamiętam! 
Zmieniamy się. Z każdą chwilą, z każdym dniem. Nie potrzebujemy wcale lat, miesięcy. Przemiany trwają w nas niemal cały czas. To sytuacje w naszym życiu formują nas i wciąż coś przekształcają. Jesteśmy plastyczni. Oddajemy się także w ręce innych ludzi, którzy nadają nam nowe rysy. Nie tworzą zupełnie innych osób (choć i tak się zdarza). Zwyczajnie pokazują, że można inaczej - żyć, zachowywać się, funkcjonować. Udowadniają, że nie tylko najczęściej przez nas słuchana muzyka jest dobra, że nie tylko nasze ciuchy mogą wyglądać dobrze, że nie tylko nasze miejsca są ciekawe i nie tylko naszymi pasjami warto się interesować. Zauważyliście, że im dłużej z kimś przebywamy, tym jesteśmy do niego bardziej podobni. Tak się dzieje, ponieważ fascynuje nas jego odmienność, chcemy ją poznać i zrozumieć, zaczynamy przypadkiem naśladować gesty, powtarzać najczęstsze odzywki danej osoby. A potem nie zauważamy już pewnych charakterystycznych przyzwyczajeń swojego znajomego. Przyzwyczajamy się do tej jego inności, bo ją oswoiliśmy, bo część z niej przejęliśmy. I nie działa to tylko w jedną stronę. My pewnie tego nie zauważymy, ale przyjaciele tego człowieka, zobaczą, że trochę się zmienił. To nie musiała być jakaś kolosalna przemiana. Może mówi trochę szybciej, może bardziej starannie układa włosy, może siada w inny sposób, może przechyla się do przodu, gdy się śmieje, a może przybija piątkę, choć wcześniej wolał żółwika? Niby nic, a jednak zmiana. Jakaś niewielka, nieistotna być może. Ale jest. Przystosowujemy się do zaistniałych w naszym życiu wydarzeń oraz do ludzi, których poznajemy. Dlatego czasem jesteśmy posądzani o fałszywość czy dwulicowość. Inaczej bowiem zachowujemy się w większym gronie, a inaczej na osobności - i na dodatek każdą osobę traktujemy odmiennie, przez co już w ogóle nie jesteśmy sobą (to ironia, oczywiście). Zastanówcie się, czy w obecności spokojnej cichej myszki będziemy się drzeć na pół korytarza albo - czy przy duszy towarzystwa usiądziemy w kącie z podniesioną ręką, cierpliwie czekając na udzielenie nam głosu? Odpowiedź jest prosta - nie. W zależności od tego, z kim mamy do czynienia i co się dzieje, tak reagujemy. Jeżeli przy tym nie zmieniamy swoich poglądów (wiadomo, że warto poznawać opinie innych i, jeśli jakieś uznamy za lepsze od swoich, można je zmienić), nie rezygnujemy ze swoich wartości, to wręcz powinniśmy być plastyczni. Dajmy się przekonać do obejrzenia filmu, na który w życiu byśmy nie poszli, ale poleca nam go nasz przyjaciel. Pójdźmy na przedstawienie kolegi lub jakąś z prób, mimo iż absolutnie nie kręci nas teatr. A nuż okaże się, że coś jest naprawdę fajne i... sami się tym zainteresujemy? Czasem warto zmienić przyzwyczajenia i swój światopogląd. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz