czwartek, 27 grudnia 2012

A w moich fantazjach mogę Cię kochać...

Za każdym razem, gdy gaśnie światło, a ja chowam się w objęcia cieplutkiej pierzynki, świat realny ustępuje miejsca baśniowym fantazjom mego umysłu. Stają otworem zamknięte dotychczas bramy, ludzie są bliżej niż w rzeczywistości, nie ma bólu i łez. W moich fantasmagorycznych wizjach jest też uczucie, którego nie ma i nie będzie naprawdę. Codziennie w przedsennych majakach pojawia się Pewien Człowiek. A gdy patrzę w jego oczy, widzę miłość. Każdy jego gest jest przepełniony ciepłem, każde słowo to melodia serca, a każdy oddech działa na mnie jak narkotyk. Na najdelikatniejszy dotyk odpowiadam drżeniem. Przepełnia mnie wręcz niewyobrażalne szczęście. Moich marzeniach mam prawo kochać i jestem kochana. Dryfując po krainie swych nieprawdopodobnych wyobrażeń, wpadam zwykle wprost w ramiona Morfeusza, a potem budzę się przepełniona smutkiem. Wstaję z myślą, że ciągle się oszukuję. Absurdalna nadzieja nie chce dać za wygraną. A głupie serce pragnie kochać. Rozumu nikt o zdanie nie pyta, więc siedzi w kącie i rozpacza nad moją biedną duszą. Co ze mną? Ja tylko czekam na dalszy rozwój wydarzeń i modlę się o spokój i ukojenie...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz