poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Bez usprawiedliwienia

Mam piętnaście lat. Dla jednych mało, dla innych dużo. Wśród Was czuję się taka młodziutka i niedoświadczona. Prawie wszyscy jesteście ode mnie starsi. Czasem zastanawiam się, czy nie uważacie mnie za głupią małolatę. 
Tumblr_m0wgwxdgpv1rrth0qo1_400_large
(c)
Ciągle użalam się nad sobą, nie wnoszę niczego swoją osobą. Jęczę o bezsensownej miłości, o swoich strasznych problemach, jestem uzależniona od innych, niedojrzała, a przecież gdzieś na świecie dzieci pracują, są wyzyskiwane lub wykorzystywane seksualnie, umierają z głodu albo przez okropne choróbska. Co z tego, że nie mówię Wam wszystkiego, że opowiadam tylko o swoich miłosnych kłopotach? Czym są te naprawdę poważne przy śmierci młodych ludzi, przy kobiecie walczącej z rakiem piersi, która może osierocić piątkę dzieci, przy cierpieniu nastoletniej dziewczyny gwałconej przez wiecznie pijanego ojca? Czym jestem ja z moimi depresyjnymi stanami w obliczu tak strasznego ogromu bólu i zła? Kim jestem, aby przeklinać swój los?
I nie ma się co usprawiedliwiać rozbitą rodziną z ojcem, który pił, kłócił się, awanturował aż w końcu uderzył moją mamę, a ta wyrzuciła go z domu (mądra kobieta, postąpiłabym tak samo). Żadnym wytłumaczeniem nie są także problemy finansowe, przez które czasem po prostu nie mam co jeść, lodówka jest pusta, a mama przeżywa kryzys, bo znowu nie może mi dać porządnego obiadu. Moich depresyjnych dni nie uzasadnia to, że kochani przeze mnie ludzie odchodzą, ranią, oszukują, ani to, że kiedyś pokochałam za bardzo, przez co jednocześnie skrzywdziły mnie dwie najbliższe osoby - chłopak i przyjaciółka. Problemy zdrowotne, które czasem przerażają mnie do tego stopnia, że w dalszym ciągu nie poszłam do lekarza, też wcale mnie nie usprawiedliwiają. Ani brak zrozumienia wśród kolegów z klasy. Nic nie jest godnym wytłumaczeniem.
Nie mówię Wam tego, abyście zaczęli się nade mną użalać, ani tym bardziej aby usprawiedliwić się przed samą sobą. Po prostu czasem wydaję się sobie tak żałosna, że szlag mnie trafia. Może bajkowego życia nie miałam, ale cholera, ludzie mają gorzej. 
Jasne, ciepię. Cierpienie jest nieodłącznym elementem życia. Ale to nie wyjaśnia mojego użalania się nad sobą. Powinnam się ogarnąć.
Najlepsze jest to, że ludzie z mojego otoczenia myślą, że moje życie jest piękne i nie widzą we mnie typowego Polaka narzekającego na swój los i wszystko wokół. Dla nich jestem największą na świecie optymistką, której nie zdarza się płakać. Nie mają pojęcia jak często wyję po nocach, jak ciężko bywało. Bo ja nie mówię o swoich uczuciach. Robię to tylko tutaj. I dlatego ciągle zanudzam Was swoimi problemami. Gdzieś muszę.
Szkoda, że wychodzę na głupią, egoistyczną małolatę...
Doprawdy jestem żałosna.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz