sobota, 21 kwietnia 2012

Nie wiem, co mnie martwi


Tumblr_m3b1i3mang1qkiy1to1_500_large
Projekt zaliczony na maksymalną ilość punktów, jestem zadowolona. Po wielu bluzgach skierowanych ku pani D. i ku samemu projektowi myślę, że będę za tym wszystkim tęsknić. Szczególnie za moją kochaną drużyną, która powstała przez zupełny i zarazem niefortunny przypadek. Tak sądziliśmy. Będzie mi brakowało najbardziej Kuby... bo z dziewczynami kontakt się nie zmieni. Szkoda, że już nie będzie dziesiątek smsów, rozmów na fb. Naprawdę szkoda...

Marek jednak postanowił się ze mną przyjaźnić, co niezwykle mnie cieszy. Zabrał mnie na spóźnione urodziny, dał prezent i przede wszystkim był. Brakowało mi go... Choćbym się zapierała, jest i pozostanie dla mnie ważny. I potrzebuję go.
Zostały 32 dni nauki i moje oceny płaczą. Muszę dobić do tego 4,0...
Agnieszki nie ma. Ale niech się bawi. Zasłużyła na to. Potem wróci i będzie. Zawsze jest.
Jestem poobijana, wymęczona, ale szczęśliwa - mogłabym mieszkać w parku linowym.
Cały czas piszę z Bartkiem. O różnych rzeczach... od błahych po naprawdę poważne. Nie wiem, po co. Nie wiem, dlaczego. Uzależniłam się już od tego. Te rozmowy dają mi energię i wyniszczają jednocześnie.
Julka mnie nakręca. Powinnam temu zapobiegać, a ja ją wręcz błagam, aby kontynuowała swoje teorie spiskowe. Chcę twierdzić, że działanie Bartka nie jest przypadkowe. Chociaż jest. Ale do mnie to nie dociera. Robię wszystko, by nie docierało.
Mam dziwne sny... dzisiaj na przykład śnił mi się Bartek... była zima, noc, dużo śniegu, jakieś dziwne fioletowe światło... ja zaraz po kąpieli, mokre włosy, prawie naga - płaszcz założony na gołe ciało... szłam z psami. Róg, na którym pierwszy raz przytuliliśmy się jako para... on opatulony w kurtkę, czapkę, szalik... z rodzeństwem. Nagle pojawił się tuż obok. Zaczęliśmy rozmawiać. Potem znaleźliśmy się u mnie w łazience. Miałam na sobie tylko długą, rozpiętą koszulę. Powiedział, że tęsknił, że nie potrafi być szczęśliwy beze mnie... że kocha. Ja, oczywiście, tak samo... Skończyło się pocałunkiem... Obudziłam się z uśmiechem. Potem śniłam jedzenie tortilli... a w kolejnym dzisiejszym śnie główną rolę grał Kuba. I mówił mi coś o projekcie... nie wiem, co. Siedzieliśmy na dachu. I patrzyliśmy na park... później musiałam wstać do szkoły.
20 dni... do kolejnego dwulecia. Mało przyjemnego. Nieważne.
Nie było mnie od dziewięciu nocy... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz